Erekcjato o wielu talentach.
: 2024-07-23, 22:56
Komary to jednak cwane bestie,
to, że na wieczór się czają i atakują,
całą chmarą doskonale wiemy.
A jakie bąble zostawiają i te
okropne swędzenie.
Aż mną wstrząsnęło.
Byłam święcie przekonana, że
od razu będzie ślad,
a tu mija dzień no i go brak.
Wrócił syn z podwórza,
cały wysypany.
Głowa go bolała jakby, grypa się rozwijała.
Więc zrobiłam zdjęcie i pytam wujka Google wprost; cóż to może być?
No i wyskoczyło kilka fraz
różyczka, ospa (którą już miał).
Rumień, zapalenie atopowe skóry.
Lecz ja nie lekarz, diagnozy nie postawię.
Zatem wstałam, z rana do przychodni
zatelefonowałam, wizyta umówiona.
Na poczekalni pustka.
W recepcji pełna dyskusja wszak dzień
się zaczyna i kawa go Panią umila.
Tak się złożyło, że w tych pogaduszkach
udział inna Pani doktor brała i jak zobaczyła, naszą lekarkę to zagadała.
A że drzwi uchylone były, to wszystko z echem szło.
Dowiedziałam się, chcąc nie chcąc.
W szpitalu postanowili odświeżyć ściany,
może dlatego, żeby maluchy czas umilony miały?
Przyszedł Pan, przygotował się do malowania.
Folie porozkładał i farbę już miał otwierać,
kiedy w kieszeni telefon zaczął doskwierać.
Dzwonił i dzwonił, więc zmuszony odebrał.
Po czym zniknął.
Ordynator w skromne progi zawitał, ręce szeroko
rozłożył i głośno zapytał: -
Gdzie jest ten, co miał to zrobić?
Jedna z odważniejszych pielęgniarek
wyznała, że go widziała, jak karetką odjeżdżał.
No cóż, dostał
wezwanie, które na pewno było
ważniejsze niż malowanie.
Ale teraz co począć w takim bałaganie?
Oszczędność ponad wszystko wytyczyła warunki.
Przecież zaczęto to i trzeba już skończyć.
Przed sanepidem się nie pogrążyć.
Wymyślili nowatorskie rozwiązanie,
komuś innemu przypadnie to zadanie.
Summer vibe
to, że na wieczór się czają i atakują,
całą chmarą doskonale wiemy.
A jakie bąble zostawiają i te
okropne swędzenie.
Aż mną wstrząsnęło.
Byłam święcie przekonana, że
od razu będzie ślad,
a tu mija dzień no i go brak.
Wrócił syn z podwórza,
cały wysypany.
Głowa go bolała jakby, grypa się rozwijała.
Więc zrobiłam zdjęcie i pytam wujka Google wprost; cóż to może być?
No i wyskoczyło kilka fraz
różyczka, ospa (którą już miał).
Rumień, zapalenie atopowe skóry.
Lecz ja nie lekarz, diagnozy nie postawię.
Zatem wstałam, z rana do przychodni
zatelefonowałam, wizyta umówiona.
Na poczekalni pustka.
W recepcji pełna dyskusja wszak dzień
się zaczyna i kawa go Panią umila.
Tak się złożyło, że w tych pogaduszkach
udział inna Pani doktor brała i jak zobaczyła, naszą lekarkę to zagadała.
A że drzwi uchylone były, to wszystko z echem szło.
Dowiedziałam się, chcąc nie chcąc.
W szpitalu postanowili odświeżyć ściany,
może dlatego, żeby maluchy czas umilony miały?
Przyszedł Pan, przygotował się do malowania.
Folie porozkładał i farbę już miał otwierać,
kiedy w kieszeni telefon zaczął doskwierać.
Dzwonił i dzwonił, więc zmuszony odebrał.
Po czym zniknął.
Ordynator w skromne progi zawitał, ręce szeroko
rozłożył i głośno zapytał: -
Gdzie jest ten, co miał to zrobić?
Jedna z odważniejszych pielęgniarek
wyznała, że go widziała, jak karetką odjeżdżał.
No cóż, dostał
wezwanie, które na pewno było
ważniejsze niż malowanie.
Ale teraz co począć w takim bałaganie?
Oszczędność ponad wszystko wytyczyła warunki.
Przecież zaczęto to i trzeba już skończyć.
Przed sanepidem się nie pogrążyć.
Wymyślili nowatorskie rozwiązanie,
komuś innemu przypadnie to zadanie.
Summer vibe