wiele jest złości w tym co piszesz
owszem będę rozpieprzał łbem ściany
włóczył się i szukał guza na ulicach
tylko mi nie mów o kobietach
stawiasz jakieś urojone tezy
później je udowadniasz wiem
czytasz rzeczy skalpelem wrzody leczysz
przecież robię to samo co zawsze
wychodzę na tory żebyś tylko chciała
mnie z nich zdjąć żebyś zapomniała
nie potrzebuję imion ani gestów
to miasto będzie już o nas milczeć
będziemy je zabijać na setki sposobów
i w końcu zniknie jak pył jak dym
no to teraz będzie cykl wynurzeń 'on do niej' i ja to zdaje się potrafię pojąć, baa nawet coś urokliwego buduje się w tej 'zatraconej' relacji. Znów wiersz zbudowany z pozornych sprzeczności