Rozważanie
: 2012-12-15, 15:54
Ten dzień nadchodzi sztywnością palców
i pióra nie uchwycą,
lecz nie przepadnie, co zapisane, nie uleci
i nie zostanie ciszą.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Czemu nie letnią nocą,
w cieple tracąc zmysły,
wśród myśli zapisanych,
licząc na duszy blizny.
Ten dzień nadchodzi utratą zmysłów,
gdy w uszach tylko cisza,
lecz nie przepadnie, co było dobrem,
o którym każdy słyszał.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Wolałbym letnią nocą,
w cieple tracąc zmysły,
wśród myśli zapisanych,
licząc na duszy blizny.
Ten dzień, widziany przez sznury wierszy,
skoro niechybnie nastaje,
w warkoczach myśli, może być lżejszy,
chyba że mi się zdaje.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Lżej, gdy zostają karty,
makiem słów posypane,
autor już zasnął na wieki,
a one ciągle czytane.
i pióra nie uchwycą,
lecz nie przepadnie, co zapisane, nie uleci
i nie zostanie ciszą.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Czemu nie letnią nocą,
w cieple tracąc zmysły,
wśród myśli zapisanych,
licząc na duszy blizny.
Ten dzień nadchodzi utratą zmysłów,
gdy w uszach tylko cisza,
lecz nie przepadnie, co było dobrem,
o którym każdy słyszał.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Wolałbym letnią nocą,
w cieple tracąc zmysły,
wśród myśli zapisanych,
licząc na duszy blizny.
Ten dzień, widziany przez sznury wierszy,
skoro niechybnie nastaje,
w warkoczach myśli, może być lżejszy,
chyba że mi się zdaje.
Odchodząc mroźną porą,
kiedy zaczyna się luty,
beret nałożyć, szalik
i nie potrzebne już buty.
Lżej, gdy zostają karty,
makiem słów posypane,
autor już zasnął na wieki,
a one ciągle czytane.