Częstochowski chłopak z samorodkiem w ręce
: 2013-12-19, 14:39
Biegam po łąkach zwariowany,
Zbieram rumianki oraz maki,
Z jednych uplotę piękny wianek,
Dla tej co lubi właśnie takich.
Drugie zaś włożę do wazonu
- Dla matki, która kocha kwiaty -
Wróci z fabryki przemęczona,
Poczuje zaraz ich zapachy.
Podeprze głowę, tak jak wczoraj,
Na krótko, bo za małą chwilę,
Trzeba rozpalić drwa w piecyku,
I obiad zrobić dla chłopaków.
Przyjdą z kopalni wygłodzeni,
Pachnący potem i zmęczeni,
Więc zalewajka doda siły,
By umyć pot niemiły w sieni.
Ja biedny chłopak - syn Zawodzia,
- Maleńki domek gdzieś na Złotej,
Schowany pośród wapienników,
Wśród kopalń, które były złotem.
Karmiły synów biednej ziemi,
Tam była biedy życia szkoła,
Bielutkie złoto - ruda biała,
Którą rąbałem w pocie czoła.
Na górze łąki przebarwione,
Sycone wiatrem, wonią dymów,
Kochałem lasy oddalone,
Daleko było mi do rymów.
One rodziły w ciężkim trudzie,
Charakter chłopca ubogiego,
W poszukiwaniu słów dla świata,
W poszukiwaniu miejsca swego.
Dziś rymy składam jak kamienie,
Na wzór tych siągów kopalnianych,
Pragnę utopić w nich marzenia,
Spraw wszystkim bliskich i nieznanych.
Zbieram rumianki oraz maki,
Z jednych uplotę piękny wianek,
Dla tej co lubi właśnie takich.
Drugie zaś włożę do wazonu
- Dla matki, która kocha kwiaty -
Wróci z fabryki przemęczona,
Poczuje zaraz ich zapachy.
Podeprze głowę, tak jak wczoraj,
Na krótko, bo za małą chwilę,
Trzeba rozpalić drwa w piecyku,
I obiad zrobić dla chłopaków.
Przyjdą z kopalni wygłodzeni,
Pachnący potem i zmęczeni,
Więc zalewajka doda siły,
By umyć pot niemiły w sieni.
Ja biedny chłopak - syn Zawodzia,
- Maleńki domek gdzieś na Złotej,
Schowany pośród wapienników,
Wśród kopalń, które były złotem.
Karmiły synów biednej ziemi,
Tam była biedy życia szkoła,
Bielutkie złoto - ruda biała,
Którą rąbałem w pocie czoła.
Na górze łąki przebarwione,
Sycone wiatrem, wonią dymów,
Kochałem lasy oddalone,
Daleko było mi do rymów.
One rodziły w ciężkim trudzie,
Charakter chłopca ubogiego,
W poszukiwaniu słów dla świata,
W poszukiwaniu miejsca swego.
Dziś rymy składam jak kamienie,
Na wzór tych siągów kopalnianych,
Pragnę utopić w nich marzenia,
Spraw wszystkim bliskich i nieznanych.