W pośpiechu pisane
: 2007-04-09, 22:35
Codzienna droga przemierzana
między mamony srogim okiem,
między pogonią za ulotnym
dniem, w podążaniu krok za krokiem
wije się, tańczy, ginie w dali,
prowadzi jak niewidomego.
Po drodze słońce kwiaty chwali,
a człowiek prosi: Chroń od złego.
Czasy znacząco przyspieszyły,
obroty, wir, kołowrót zdarzeń,
na oślep pędzą dni, godziny,
a między nimi błyski marzeń.
Chwytane w locie niecierpliwie,
by adoptować, przyhołubić,
a w tej gonitwie mimochodem
to najważniejsze gdzieś się gubi.
Do garnka coś by trzeba włożyć,
coś wdziać na siebie, kształcić dzieci,
a rzeczywistość swym zwyczajem
złośliwie w ucho zgrzyta, skrzeczy.
Z drugiej zaś strony gdzieś głęboko
nierównym rytmem komorowym
ten gładki mięsień bez pardonu
zapala myśli kolorowe.
Pytanie męczy, kiedy wreszcie
nastąpi czas, który rozdzieli
zwyczajny mętlik zagoniony
od snutych nocą, w snach, idei.
Może gdy siwe włosy bielą
ozdobią przemęczoną postać
wówczas odkrycie i Eureka,
że droga ta jest przecież prosta.
Bo czyż to trwanie nieustanne,
te walki, boje i potknięcia
nie są istotą, celem, treścią
i niezbywalną życia częścią?
(to z moich dawnych...)
między mamony srogim okiem,
między pogonią za ulotnym
dniem, w podążaniu krok za krokiem
wije się, tańczy, ginie w dali,
prowadzi jak niewidomego.
Po drodze słońce kwiaty chwali,
a człowiek prosi: Chroń od złego.
Czasy znacząco przyspieszyły,
obroty, wir, kołowrót zdarzeń,
na oślep pędzą dni, godziny,
a między nimi błyski marzeń.
Chwytane w locie niecierpliwie,
by adoptować, przyhołubić,
a w tej gonitwie mimochodem
to najważniejsze gdzieś się gubi.
Do garnka coś by trzeba włożyć,
coś wdziać na siebie, kształcić dzieci,
a rzeczywistość swym zwyczajem
złośliwie w ucho zgrzyta, skrzeczy.
Z drugiej zaś strony gdzieś głęboko
nierównym rytmem komorowym
ten gładki mięsień bez pardonu
zapala myśli kolorowe.
Pytanie męczy, kiedy wreszcie
nastąpi czas, który rozdzieli
zwyczajny mętlik zagoniony
od snutych nocą, w snach, idei.
Może gdy siwe włosy bielą
ozdobią przemęczoną postać
wówczas odkrycie i Eureka,
że droga ta jest przecież prosta.
Bo czyż to trwanie nieustanne,
te walki, boje i potknięcia
nie są istotą, celem, treścią
i niezbywalną życia częścią?
(to z moich dawnych...)