powolutku sączył kawę
fajansowa filiżanka szczerbiła się zalotnie
niczym starzejąca panna na wydaniu
ten z boku w pajęczej otulinie
był urojeniem – halucynacją rodowych klauzul
przechowywanych w papirusowym mendżatach*
bez sensu z obligacją i koligacjami
aromat roznosił wokół delikatny ślad
oplatając precjoza przeszłości oparem letargu
zatopionym w obrębie pierzchającego blasku
z pokoiku na piętrze rozsypywał się miękko cichy jęk
kolorując ciszę grynszpanowym wspomnieniem
przypominał o następnym łyku
bezwiednie uniósł głowę w stronę światła
ono potwierdziło niezdolność percepcji
wychłodzona kawa również przestała nęcić zmysły
* mendżat – papirusowy zwój
Bez sensu
Moderator: Gacek
Cebriero jesteś SUPER- czekałem na podpowiedx bo wers mi nie grał...Ty wskazałaś mi drogę do pomysłu....teraz będzie :cebreiro pisze:pięknie namalowałeś ten obraz,
mimo, że nie lubię szranek słownych w poezji
jedno ale...wyrzuciłabym już ten papirusowy,
wystraczy sam mendżat.
"ten z boku w pajęczej otulinie
był urojeniem – halucynacją rodowych klauzul
przechowywanych w kruchych mendżatach*
bez sensu z obligacją i koligacjami "
jeszcze raz dzięki
- cieniu1969
- Posty: 5059
- Rejestracja: 2006-08-11, 15:46
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości