poemat nad wyraz prozaiczny
: 2007-09-22, 17:04
nie pochwycę za warkocz komety
nie dotknę dłonią rozpalonej gwiazdy
mogę potrzeć rozgorączkowane czoło
dmuchnąć w potarganą fryzurę
nie dane mi chmur modelowanie
by otworzyć słońce na oścież
mogę podkręcić grzejniku
kiedy jesień nieźle idzie w pięty
w okularach ogladam horyzont
dobierając dioptrie wedle potrzeb
wytyczam azymut nieokrzesanej myśli
parasolem na wszelki wypadek
lawirować mogę pomiędzy
za i przeciw ktoś czasem naprzeciw
tak szybuję do końca i do początku
prozaicznie na piechotę od początku
nie dotknę dłonią rozpalonej gwiazdy
mogę potrzeć rozgorączkowane czoło
dmuchnąć w potarganą fryzurę
nie dane mi chmur modelowanie
by otworzyć słońce na oścież
mogę podkręcić grzejniku
kiedy jesień nieźle idzie w pięty
w okularach ogladam horyzont
dobierając dioptrie wedle potrzeb
wytyczam azymut nieokrzesanej myśli
parasolem na wszelki wypadek
lawirować mogę pomiędzy
za i przeciw ktoś czasem naprzeciw
tak szybuję do końca i do początku
prozaicznie na piechotę od początku