Posiłek
: 2009-06-05, 01:07
Pusty talerz
z zawartością pustą.
Pozbawioną smaku, zapachu i jakiegokolwiek aromatu.
A on tak miły, przecież jest kubkom smakowym dekadenckich intelektualistów.
Nadziewam na iluzoryczny widelec całe
nic.
Otwieram usta i wtłaczam w siebie całe morze nicości.
Taki pędzący - niepohamowany mrok zdziera me wnętrze do cna.
Porywa wszystkie klejnoty i złote przedmioty
które dotąd kryły się gdzieś na półkach mojego umysłu.
Pozostały jedynie niezajęte miejsca.
Spektakl zakończony - aktorzy zniknęli gdzieś w zamglonym i ciemnym zaułku nocy.
Stoję przed wami, lecz tak jakbym nie był.nie istniał w materii wymiarze.
Patrzeć na mnie, spoglądasz jedynie na ścianę, która stoi za mną.
Nie ma.
Zaciemnienie.
Zbliża się nalot.
Błękitne i brunatne bomby z świstem przedzierają się przez powietrzne sfery.
W jednym krótkim błysku, dewastują całe miasto, te piękne miasto -
tak skrzętnie i i z pasja przeze mnie budowane..
Bezładna masa porozbijanych cegieł.
W samym centrum budynek główny-zniszczony. Zawalił się i pogrzebał
dawny impuls razem z nitką..?
Początek tego kataklizmu:
"Wrzucam beczkę z ropą do mentalnego ogniska pełnego idei własnych. haha. przyjemne to było.tak"
Las wypalony do gołej ziemi nie wzniesie już nigdy w niebiosa zielonych konarów..To nic..Przykre..Nie..
Na pobojowisku delikatnie tylko wysuwają swoje łebki dmuchawce.
Przez krótką chwilę pokryte są białym, mlecznym pyłkiem...
Powiew wiatru.Przywleczono coś.Przywleczono zarazę.
Ciało mi puchnie, gały wyskakują z oczodołów. Zdycham.
...
Pyłek ulatuje - daleko - nie widzę. Znikł za horyzontem.
z zawartością pustą.
Pozbawioną smaku, zapachu i jakiegokolwiek aromatu.
A on tak miły, przecież jest kubkom smakowym dekadenckich intelektualistów.
Nadziewam na iluzoryczny widelec całe
nic.
Otwieram usta i wtłaczam w siebie całe morze nicości.
Taki pędzący - niepohamowany mrok zdziera me wnętrze do cna.
Porywa wszystkie klejnoty i złote przedmioty
które dotąd kryły się gdzieś na półkach mojego umysłu.
Pozostały jedynie niezajęte miejsca.
Spektakl zakończony - aktorzy zniknęli gdzieś w zamglonym i ciemnym zaułku nocy.
Stoję przed wami, lecz tak jakbym nie był.nie istniał w materii wymiarze.
Patrzeć na mnie, spoglądasz jedynie na ścianę, która stoi za mną.
Nie ma.
Zaciemnienie.
Zbliża się nalot.
Błękitne i brunatne bomby z świstem przedzierają się przez powietrzne sfery.
W jednym krótkim błysku, dewastują całe miasto, te piękne miasto -
tak skrzętnie i i z pasja przeze mnie budowane..
Bezładna masa porozbijanych cegieł.
W samym centrum budynek główny-zniszczony. Zawalił się i pogrzebał
dawny impuls razem z nitką..?
Początek tego kataklizmu:
"Wrzucam beczkę z ropą do mentalnego ogniska pełnego idei własnych. haha. przyjemne to było.tak"
Las wypalony do gołej ziemi nie wzniesie już nigdy w niebiosa zielonych konarów..To nic..Przykre..Nie..
Na pobojowisku delikatnie tylko wysuwają swoje łebki dmuchawce.
Przez krótką chwilę pokryte są białym, mlecznym pyłkiem...
Powiew wiatru.Przywleczono coś.Przywleczono zarazę.
Ciało mi puchnie, gały wyskakują z oczodołów. Zdycham.
...
Pyłek ulatuje - daleko - nie widzę. Znikł za horyzontem.