Z fabryk
: 2009-06-19, 11:26
Miasto na skraju niczego
nie budzi się z bladych poranków,
nie zamiera od liliowych zórz.
Zza zbrudzonych smug
patrzą dziuple uschnięte,
patrzą na mrowie.
Fabryka wypluwa oczy
zmęczone, gawronie.
W nocy
z łóżek ściąga się pościel.
Gnie się fałdami,
szczerzy zęby w zbielałe kłykcie,
do następnego obłego błękitu.
nie budzi się z bladych poranków,
nie zamiera od liliowych zórz.
Zza zbrudzonych smug
patrzą dziuple uschnięte,
patrzą na mrowie.
Fabryka wypluwa oczy
zmęczone, gawronie.
W nocy
z łóżek ściąga się pościel.
Gnie się fałdami,
szczerzy zęby w zbielałe kłykcie,
do następnego obłego błękitu.