Strona 1 z 1

tytułem bynajmniej upadłości

: 2010-09-29, 12:35
autor: remik
spóźniłem się na miłość
godzinę lub trzy dni
gdy otworzyłem wreszcie drzwi
leżało na niej życie

poznałem je po rudych kłakach wystających spomiędzy pośladków
M jak miłość pomachała do mnie rękami chyba nie do mnie
bo nie widziałem jej twarzy
a tak chciałem zobaczyć jej trzecie lico
matki, żony i kochanki
czekoladki belgijskie co żem przytargał dla poczęstunku
z ust do ust
nagle skruszały
bo dostały zazdrości
okruchy upadły na czystą jak co dzień dla mnie świąteczną podłogę
przywabione zapachem wróble zatruły się nimi i ćwierkały bez r
ja korelując z sytuacją stałem jak bocian na jednej nodze w nocy i patrzyłem w nie dalej niż w swój gługi dziób a zamiast mnie zaczęło płakać niebo w osobie dziecka

: 2010-09-29, 18:00
autor: ann13
ja bym dała w pierwszym wersie
spóźniłem się na kochanie
….
leżało na nim życie
bo potem znowu, masz mój ulubiony film i powtórkę z wątpliwej rozrywki

: 2010-09-30, 13:49
autor: remik
ale podmiot (nie ja, o nie ja, nie ja, nieja) spóźnił się na miłość w sensie leżenia na niej (tylko leżenia bo tylko poleżeć chciał i tylko leżeć potrafi) na kochaniu leżeć się nie da chyba żeby w innym wierszu