Strona 1 z 1

O nieodmawianiu.

: 2007-02-16, 13:04
autor: pokusa
Π


Mi nie można odmawiać.

Ja. Zakompleksiona ponoć dziewczynka, która właściwie nie wie, gdzie jej miejsce. Która średnio cztery razy dziennie przysiada na oparciu fotela, albo wspina się na blat kuchenny, zastyga w bezruchu i myśli, albo, co gorsza!, czasem gada do siebie:
-co by było, gdyby mogło być?
-no i po co?
-dobrze?
-nie za wcześnie wstałam?
-gdzie ja, do cholery, położyłam papierosy...
-po kiego posłodziłam tą kawę?
-czy to ja spieprzyłam, czy tak po prostu miało być?
-a w którą stronę?

I ja. Z całą tą swoją stertą za i przeciw stwierdzam: mi nie można odmawiać.

Ja odmowy nie przyjmuję.


I jeśli mi odmówisz, to tego nie usłyszę.
Nie próbuj nawet krzyczeć i tłumaczyć.
Z Twojej paplaniny przebije się tylko "tak tak tak, oczywiście".

A skąd we mnie to zarozumialstwo, to ja, doprawdy, za cholerę nie wiem.

: 2007-02-18, 09:35
autor: dean
to peelka niech sobie mężczyznę tak wychowa by to on miał ostatnie zdanie...




































i niech brzmi ono:






















tak jest, kochanie
:-D

: 2007-02-22, 17:03
autor: pokusa
Ano. Chociaż ja nie jestem jakaś tam wymagająca, mi zwyczajne "dobrze" wystarczy ;)