Dzień pierwszy.
: 2007-06-06, 18:32
Dzień pierwszy.
Trudno jest przestać jeść, ale tylko na samym początku. Najgorsze są lekkie bóle głowy i ucisk na żołądek. Twoje ślinianki zaczynają gwałtownie reagować kiedy czujesz w powietrzu zapach jakiejkolwiek potrawy... albo kiedy ktoś nalewa obok Ciebie sok do szklanki. To kolejny eksperyment: dziś jest dzień pierwszy. Wstałaś o 6.58, leżałaś, tradycyjnie poszłaś biegać, szklanka wody, kąpiel, szklanka wody, w południe trzy szklanki. Piszesz i pijesz... i znowu pijesz. Twój sensei mówi, że najtrudniej się ćwiczy charakter. Najtrudniej zmusić swój organizm do określonego działania, wbrew naturze, wbrew przyzwyczajeniom. A wszystko po to, żeby utrzymywać kontrolę nad swoim ciałem. Wystarczy wmawiać sobie pewne rzeczy, aż w końcu zaczynamy wierzyć, że są prawdziwe. Mamy ogromny wpływ na naszą podświadomość...
Leżałaś wczoraj na parkiecie, rozgrzane ciało wydzielające strużki potu, drgania i fale gorąca... ciężki szybki oddech – myślisz o Nim; później tarcza i Twój napalony partner... ból w goleniach, w kostkach u rąk i ból żeber; w środku rozrywa Cię, nie możesz wytrzymać kiedy partner powtórnie kopie Cię w to samo miejsce, miejsce mocno posiniaczone. Twoja twarz jest kamienna, bez wyrazu, nie możesz pokazać po sobie, że dotyka Cię to w jakikolwiek sposób, bo... rzuci się na Ciebie jak wygłodniałe zwierzę. Kręci Ci się w głowie, to, że utrzymujesz się na nogach wciąż gotowa do walki wydaje Ci się nierealne, zapach potu, zmęczenie i gorąco sprawiają, że chce się wymiotować. Kiedy przychodzą chwile zwątpienia – myślisz o Nim; myślisz o tym, co mówi sensei... kiedy dochodzą Cię mysli o niemożliwości zrealizowania jakiegoś działania to masz zrobić dwa razy tyle... nigdy więcej nie dopuszczaj do siebie myśli, że nie możesz czegoś zrobić, że nie możesz czegoś zrealizować. Ta myśl Ciebie niszczy. Słowa, które wbijają się do mojej głowy są zupełnie jak katharsis, jak oświecenie. Po kolejnej serii uderzeń robisz, równo z mężczyznami, pompki na pięściach... nie ma przerw. Upajasz się bólem fizycznym, którego doświadczasz na co dzień; kontrolujesz oddech, skupiasz się na swoich ruchach, na każdym mięśniu, na każdej zaciśniętej przez Ciebie pięści. Uderzaj technicznie, inne uderzenia są bezowocne...
Im więcej potu na treningu, tym mniej krwi w walce.
Trudno jest przestać jeść, ale tylko na samym początku. Najgorsze są lekkie bóle głowy i ucisk na żołądek. Twoje ślinianki zaczynają gwałtownie reagować kiedy czujesz w powietrzu zapach jakiejkolwiek potrawy... albo kiedy ktoś nalewa obok Ciebie sok do szklanki. To kolejny eksperyment: dziś jest dzień pierwszy. Wstałaś o 6.58, leżałaś, tradycyjnie poszłaś biegać, szklanka wody, kąpiel, szklanka wody, w południe trzy szklanki. Piszesz i pijesz... i znowu pijesz. Twój sensei mówi, że najtrudniej się ćwiczy charakter. Najtrudniej zmusić swój organizm do określonego działania, wbrew naturze, wbrew przyzwyczajeniom. A wszystko po to, żeby utrzymywać kontrolę nad swoim ciałem. Wystarczy wmawiać sobie pewne rzeczy, aż w końcu zaczynamy wierzyć, że są prawdziwe. Mamy ogromny wpływ na naszą podświadomość...
Leżałaś wczoraj na parkiecie, rozgrzane ciało wydzielające strużki potu, drgania i fale gorąca... ciężki szybki oddech – myślisz o Nim; później tarcza i Twój napalony partner... ból w goleniach, w kostkach u rąk i ból żeber; w środku rozrywa Cię, nie możesz wytrzymać kiedy partner powtórnie kopie Cię w to samo miejsce, miejsce mocno posiniaczone. Twoja twarz jest kamienna, bez wyrazu, nie możesz pokazać po sobie, że dotyka Cię to w jakikolwiek sposób, bo... rzuci się na Ciebie jak wygłodniałe zwierzę. Kręci Ci się w głowie, to, że utrzymujesz się na nogach wciąż gotowa do walki wydaje Ci się nierealne, zapach potu, zmęczenie i gorąco sprawiają, że chce się wymiotować. Kiedy przychodzą chwile zwątpienia – myślisz o Nim; myślisz o tym, co mówi sensei... kiedy dochodzą Cię mysli o niemożliwości zrealizowania jakiegoś działania to masz zrobić dwa razy tyle... nigdy więcej nie dopuszczaj do siebie myśli, że nie możesz czegoś zrobić, że nie możesz czegoś zrealizować. Ta myśl Ciebie niszczy. Słowa, które wbijają się do mojej głowy są zupełnie jak katharsis, jak oświecenie. Po kolejnej serii uderzeń robisz, równo z mężczyznami, pompki na pięściach... nie ma przerw. Upajasz się bólem fizycznym, którego doświadczasz na co dzień; kontrolujesz oddech, skupiasz się na swoich ruchach, na każdym mięśniu, na każdej zaciśniętej przez Ciebie pięści. Uderzaj technicznie, inne uderzenia są bezowocne...
Im więcej potu na treningu, tym mniej krwi w walce.