rzeczywistosc pokazuje, ze rzad jest maszyna niszczaca dume podatnika. przez skarbowke jest on traktowany jako ignorant, dluznik, ktory zawsze, jeszcze bez podejrzenia, mogl wiecej wyprodukowac i pewnie ukryl jakies kwoty. podczas przeprowadzanych przez skarbowke kontroli trzeba sie rozebrac, rozchylic posladki i udowodnic, ze w srodku nie znajduje sie zwoj banknotow spietych gumka. w przypadku potkniecia sie niosacego dar, obciazonego maksymalnie, skarbowka z wysokosci obrazonej macochy z entuzjazmem podklada klody pod nogi, straszy, blokuje konta, zabiera pozwolenia, majatek, robi wszystko aby go dobic. pomaga sie tylko tym z wyzszych warstw bo tylko dzieki tym wyzej mozna liczyc na polepszenie wlasnej pozycji, awans, wyngrodzenie za podniesienie statystyki w wojnie z dluznikami. takim sposobem nie mozna stworzyc demokracji bo czlowieka nie stawia sie w srodku tylko na marginesie.
jezeli podatnik nie nauczy sie czujnosci bedzie zyl w sfalszowanej psychopolitycznej rzeczywistosci w ktorej wytwarzajacy dobra materialne, sponsorujacy wspolnote gminna czy panstwowa, znajdujacy sie w niewdziecznym polozeniu upokorzonego bedzie znosil pasywnie to co skarbowka zabierze, nie bedzie czul sie obywatelem. podatkowe obywatelstwo jest przez skarbowke systematycznie kastrowane i w tym przypadku nie mozna mowic o demokracji tylko o tym, ze zyjemy w srodowisku przeddemokratycznym. gdyby stosunek urzedu skarbowego ulegl zmianie i ten uznal, ze otrzymuje od obywateli dary a nie dlugi to i kultura cierpliwego pasywnego obywatela uleglaby zmianie i w tym momencie kiedy podatek bylby przyjety jako dar, darowizna, mozna by bylo mowic o demokracji. zainteresowany obywatel powinien miec mozliwosc sledzenia dystrybucji darowizn i miec mozliwosc wgladu do tego gdzie dociera darowizna, czy przypadkiem nie zaginela po drodze, nie wsiaknela w wykopie chwiejnego drapacza chmur, czy dotarla tam gdzie miala i na cel na jaki byla przeznaczona. darujacy, ktory z nadwyzki obdarowuje panstwo jest niezadowolony z tego co rzad robi z jego darami, celem darowizny jest pomoc slabszym, biedniejszym, w srodowisku, na cele i rozwoj gmin, niesienie pomocy innym narodom tchnietych katastrofami a nie na wspieranie wojen, ratowanie bankow czy tez calych panstw, ktore lamia ogolne zasady wspolnoty i dzialaja swiadomie na jej szkode. darujacy nie chce wspierac politycznego kryminalizmu ale nie ma na to zadnego wplywu. to co robi rzad z tym co otrzymal to juz jest jego sprawa, tak uwazaja reprezentanci korzy wygrali ostatnie wybory.
wysokosc daru nie zalezy od podatnika z nizszych warstw a jest zalezna od nieudolnosci, niekompetencji tych ktorzy sami siebie nazywaja elita. powstajace dziury gospodarcze zatyka sie podniesieniem poprzeczki, o obnizeniu mydli sie oczy tylko przed wyborami. dziesiecina znana z feudalizmu i okresu absolutyzmu przeskakujac przez ostatnie wieki do naszego systemu pomnozyla sie kilkakrotnie i jest tak wysoka, ze mozemy teoretycznie w krotkim czasie osiagnac dziewiecdziesiat procent i zostanie dziesiec czyli bedziemy mieli znow dziesiecine z przeciwnym biegunem. prawa darow nie mamy, mamy prawo zadluzenia, dluznika z licznymi paragrafami.
czesciowo na podstawie wypowiedzi Sloterdijks