Cyklotron
: 2009-10-15, 18:21
Siódma godzina, moje ciało się wygina,
jak pantomima, kręci się moja szyja,
łóżko, sofa, fotel, kanapa,
sen na me oczy powtarza atak,
prześcieradło, pled, kołdra, poduszka,
umysł chce powstać już z łóżka,
lecz ciało, jakby problemów było mało,
do niego mocno się przyssało.
Chwiejny krok prowadzi do łazienki,
pasty, szczotki, płynów pełne butelki,
Szybka, poranna toaleta, nie ma co zwlekać,
toż to nie gra wstępna i nie kobieta,
slipy na dupę, jak pełen etat
opuszczam chałupę nie słysząc Veta.
skarpety na stopy, kaszkiet na głowę,
już czekają na mnie sytuacje 'wyjątkowe'
I tak życie prosto kręci się,
jak atom w cyklotronie,
elektroencefalograf podpięty w pięty,
odczyt jest jeden: jestem stuknięty!
Co dzień, co poniedziałek, co piątek,
pcha mnie do rutyny niezdrowy rozsądek.
co czwartek, co środa, co wtorek,
gnam przez aleje zapinając rozporek,
byle się nie spóźnić, byle nie dać plamy,
tyle tylko w świecie do powiedzenia mamy,
co dzień czułe słówka- proszę, dziękuję i przepraszam,
co dzień ubaw jak w stajni Augiasza,
co sobota, co niedziela, gdy siła cię rozpiera,
poczujesz się jak strudzony weteran.
pomyśl tylko o tym co masz do roboty,
jak tu zadbać o siebie, by nie brakło floty,
Na weekend wyłączam się, telefonów nie odbieram,
gdzie jestem? to tajemnica poliszynela
Na weekend wyłączam się, na klucz drzwi zamykam,
mój dom rozpoznasz po wrzaskach.
po krzykach.
I tak życie prosto kręci się,
jak atom w cyklotronie,
elektroencefalograf podpięty w pięty,
odczyt jest jeden: jestem stuknięty!
jak pantomima, kręci się moja szyja,
łóżko, sofa, fotel, kanapa,
sen na me oczy powtarza atak,
prześcieradło, pled, kołdra, poduszka,
umysł chce powstać już z łóżka,
lecz ciało, jakby problemów było mało,
do niego mocno się przyssało.
Chwiejny krok prowadzi do łazienki,
pasty, szczotki, płynów pełne butelki,
Szybka, poranna toaleta, nie ma co zwlekać,
toż to nie gra wstępna i nie kobieta,
slipy na dupę, jak pełen etat
opuszczam chałupę nie słysząc Veta.
skarpety na stopy, kaszkiet na głowę,
już czekają na mnie sytuacje 'wyjątkowe'
I tak życie prosto kręci się,
jak atom w cyklotronie,
elektroencefalograf podpięty w pięty,
odczyt jest jeden: jestem stuknięty!
Co dzień, co poniedziałek, co piątek,
pcha mnie do rutyny niezdrowy rozsądek.
co czwartek, co środa, co wtorek,
gnam przez aleje zapinając rozporek,
byle się nie spóźnić, byle nie dać plamy,
tyle tylko w świecie do powiedzenia mamy,
co dzień czułe słówka- proszę, dziękuję i przepraszam,
co dzień ubaw jak w stajni Augiasza,
co sobota, co niedziela, gdy siła cię rozpiera,
poczujesz się jak strudzony weteran.
pomyśl tylko o tym co masz do roboty,
jak tu zadbać o siebie, by nie brakło floty,
Na weekend wyłączam się, telefonów nie odbieram,
gdzie jestem? to tajemnica poliszynela
Na weekend wyłączam się, na klucz drzwi zamykam,
mój dom rozpoznasz po wrzaskach.
po krzykach.
I tak życie prosto kręci się,
jak atom w cyklotronie,
elektroencefalograf podpięty w pięty,
odczyt jest jeden: jestem stuknięty!