nie ma to jak sobie popitolic
i co z tego że jęzor boli czy nie boli
jeśli boli to jeszcze lepiej i tyle
zwłaszcza gdy kogo innego
a innym nic do tego
przynajmniej nie latają w brzuchu
te głupie motyle
nie fruwa euforia
i jesienna melancholia

bo z tych ulotnosci i motyli
tych grzeczności w każdej chwili
można się nabawic mdłości
i wracając do tematu ości
gdy utkwią w gardle
nic nie pomoże
scenariusz jak w horrorze
uskrzydlone androidy
białe damy i inne ohydy

najgorsze jest proszę gości milczenie
chocby i na temat
przedkładam to moje pitolenie


















































































































nad rozwolnienie

erekcjato (nie wiem jeszcze jakie)

brzuchomowcy*

super! dzięki!

alez masz dzisiaj pisane, Elu.

cichy obserwator sytuacji...

a mi się tak czasem układa samo, Olga :)
a właściwie pod wpływem...(wpływowa jestem?)
często brak mi słów i chęci, by sie do czegoś odnieśc bezpośrednio,
wtedy sie płodzą rymowanki chocby i na tony.
ktos mi kiedys w mailu napisał, że pisanie poezji w jego mniemaniu, to rodzaj upośledzenia. I w tym świetle to się potwierdza. Tak tez mawia mój syn- po co
pisac wiersze i się męczyc, jak można to normalnie powiedziec

ale ja dzisiaj pitole!!!!

cebreiro pisze:cichy obserwator sytuacji...

czasem wybucham, czasem po cichu
tak już mam

to dobrze, że tak masz Elu,
a jeszcze lepiej że w takiej formie

sama nie wiem czy dobrze :)

oderwałem to od kontekstu... i nadal działa... a tytuł fobiaka - jak ulał...