erekcjato osiedlowe
erekcjato osiedlowe
w letni dzień po rozgrzanym asfalcie
idę z siatką nabiału i chleba
zgrzyt leniwy chuśtawek pisk dzieci
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach już patrzą
do której wejdę schodowej klatki
słońce swym blaskiem powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
..nad truchłem samobójczyni
idę z siatką nabiału i chleba
zgrzyt leniwy chuśtawek pisk dzieci
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach już patrzą
do której wejdę schodowej klatki
słońce swym blaskiem powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
..nad truchłem samobójczyni
"lila to nie jest erekcjato...
erekcjato najkrocej mowiac, musi miec w zakonczeniu jedno dwa slowa...
wiersz ma wygladac na skonczony, nie moze sprawiac wrazenia ze cos jeszcze nastapi...
tak trzeba ostatni wers wiersza sprytnie zbudowac, zeby czytelnik mial pewnosc, ze go skonczylas, a rownoczenie musi ten wers rowniez pasowac do zaskoczenia, ktore czytelnik przeczyta po jakiejs chwilce...
zaskoczenie ma za zadanie zmienic sens wiersza, zdziwic tym, ze mozna nagle inaczej pomyslec o sytuacji ktora autor przedstawil w wierszu...
moze pozniej jeszcze raz rzuce okiem na ten wiersz i jak znajde jakies zaskoczenie to przykladowo ci pokaze, zeby zobrazowac to co mowilam...
zaskoczenie ma byc jasno napisane, nie mozemy sie domyslac co autor mial na mysli mowiac "tej z problemami"
erekcjato najkrocej mowiac, musi miec w zakonczeniu jedno dwa slowa...
wiersz ma wygladac na skonczony, nie moze sprawiac wrazenia ze cos jeszcze nastapi...
tak trzeba ostatni wers wiersza sprytnie zbudowac, zeby czytelnik mial pewnosc, ze go skonczylas, a rownoczenie musi ten wers rowniez pasowac do zaskoczenia, ktore czytelnik przeczyta po jakiejs chwilce...
zaskoczenie ma za zadanie zmienic sens wiersza, zdziwic tym, ze mozna nagle inaczej pomyslec o sytuacji ktora autor przedstawil w wierszu...
moze pozniej jeszcze raz rzuce okiem na ten wiersz i jak znajde jakies zaskoczenie to przykladowo ci pokaze, zeby zobrazowac to co mowilam...
zaskoczenie ma byc jasno napisane, nie mozemy sie domyslac co autor mial na mysli mowiac "tej z problemami"
trochem zmieniła:
w letni dzień po rozgrzanym asfalcie
idę z siatką nabiału i chleba
zgrzyt leniwy chuśtawek pisk dzieci
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach ciekawe
do której wejdę z tą torbą klatki
słońce promieńmi powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
..nad truchłem samobójczyni
w letni dzień po rozgrzanym asfalcie
idę z siatką nabiału i chleba
zgrzyt leniwy chuśtawek pisk dzieci
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach ciekawe
do której wejdę z tą torbą klatki
słońce promieńmi powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
..nad truchłem samobójczyni
bardzo dobrze lila to poprawilas, brawo...
wlasnie o to chodzi...zaklocilas taka zwykla codziennosc, prawie sielski obrazek (bo lekko tekst napisany)...a z drugiej strony mozna tez uznac, ze samobojstwo juz nikogo nie dziwi, ze ono wlasciwie wpisane w pejzaz...
moim zdaniem to dobre erekcjato...
do tekstu mam drobne zastrzezenia...
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach ciekawe
spogladają* do której wejdę klatki
jeszcze popraw promieniami*, bo mi sie wydaje, ze tak jak jest jest niepoprawnie...
te wszystkie poprawki nanies sobie na gorze i masz pierwsze poprawne swoje erekcjato...(moim zdaniem )...
ta torbe bym zamienila na spogladanie, bo ta torba raczej musialaby byc na koncu w tym zdaniu, a wtedy rymy by padly...
i
wlasnie o to chodzi...zaklocilas taka zwykla codziennosc, prawie sielski obrazek (bo lekko tekst napisany)...a z drugiej strony mozna tez uznac, ze samobojstwo juz nikogo nie dziwi, ze ono wlasciwie wpisane w pejzaz...
moim zdaniem to dobre erekcjato...
do tekstu mam drobne zastrzezenia...
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach ciekawe
spogladają* do której wejdę klatki
jeszcze popraw promieniami*, bo mi sie wydaje, ze tak jak jest jest niepoprawnie...
te wszystkie poprawki nanies sobie na gorze i masz pierwsze poprawne swoje erekcjato...(moim zdaniem )...
ta torbe bym zamienila na spogladanie, bo ta torba raczej musialaby byc na koncu w tym zdaniu, a wtedy rymy by padly...
i
no fakt :) promienie niegramatyczne a torba w złym miejscu,
no ale nie chce też tej sennej hmm sylabotoniki zakłócać, więc może:
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach już patrzą*
do której wejdę schodowej* klatki
słońce swym blaskiem* powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
no ale nie chce też tej sennej hmm sylabotoniki zakłócać, więc może:
oczy wysokich blokowisk w swych ramach
trzymają znudzone babki i matki
w stylonowych podomkach już patrzą*
do której wejdę schodowej* klatki
słońce swym blaskiem* powieki przymyka
idę więc drogą pod balkonami
wśród pelargonii malw żywopłotów
wytrwale walczą wrony z wróblami
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
Księciu osłodziłam co się dało :
w letni dzień po mięciutkim* asfalcie
idę z siatką bułeczek* i chleba
melodia* chuśtawek i świergot* dziatwy*
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy strzelistych* wieżowców* w swych ramach
dzierżą* troskliwie* babcie* i matki*
które w kwiecistych* podomkach zerkają
jak bawią się ich pociechy* u klatki
słońce swym blaskiem powieki przymyka
idę więc dróżką* pod balkonami
wśród pelargonii i malw różowych
bieleje
.... mózg mamy
w letni dzień po mięciutkim* asfalcie
idę z siatką bułeczek* i chleba
melodia* chuśtawek i świergot* dziatwy*
do mych uszu jak mantra dobiega
oczy strzelistych* wieżowców* w swych ramach
dzierżą* troskliwie* babcie* i matki*
które w kwiecistych* podomkach zerkają
jak bawią się ich pociechy* u klatki
słońce swym blaskiem powieki przymyka
idę więc dróżką* pod balkonami
wśród pelargonii i malw różowych
bieleje
.... mózg mamy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości