historia wędrującego cienia 1
Moderator: Gacek
historia wędrującego cienia 1
zacierając w pamięci ślady
perspektywy i odniesienia
unika się wciąż rozwiązań
a najbardziej własnego cienia
trącając łokciem o życie
pobudzając się do działania
na nic zdają się inicjatywy
próżne są w nich poczynania
trudno w momentach strapienia
uczepić się czegoś pochwycić
zatrzymać się i popatrzeć
by czynami swymi nie krzyczeć
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
perspektywy i odniesienia
unika się wciąż rozwiązań
a najbardziej własnego cienia
trącając łokciem o życie
pobudzając się do działania
na nic zdają się inicjatywy
próżne są w nich poczynania
trudno w momentach strapienia
uczepić się czegoś pochwycić
zatrzymać się i popatrzeć
by czynami swymi nie krzyczeć
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
obłudne słowu przysięstwo.
ja mam pytanie do ostatniej zwrotki:
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
ostać się znaczy pozostać gdzieś zostać więc ..
popatrzeć w siebie i ujrzeć co jeszcze pozostało...lub nie ujrzeć nic
bo pozostało wszystko ..
ciężki orzech dla mnie do zgryzienia hmm...taki filozoficzny niemal : )
hmm...chodzi o to ze to wszystko ta wielosc ..to za duzo aby cos dojrzec szczegolowo..czy tez nie dojrzy się niczego nowego bo wszystko co jest na zewntątrz jest w sobie wiec nie dojrzy się roznic...czy..ech..no nie wiem :)
"krzyczenie czynami" osobliwością jeszcze niejaką mój wzrok przykuło : ) po chwili zastanowienia jednak zasadność pewną odczytalam
a poza tym jak dla mnie bardzo prawdziwe i zgrabnie ujete:)
za belkot postowy prosze wybaczyc bo pozno juz...
oderwalam sie wlasnie od skryptu do inzynierii genetycznej : ) takze jestem w temacie nie za bardzo : D
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
ostać się znaczy pozostać gdzieś zostać więc ..
popatrzeć w siebie i ujrzeć co jeszcze pozostało...lub nie ujrzeć nic
bo pozostało wszystko ..
ciężki orzech dla mnie do zgryzienia hmm...taki filozoficzny niemal : )
hmm...chodzi o to ze to wszystko ta wielosc ..to za duzo aby cos dojrzec szczegolowo..czy tez nie dojrzy się niczego nowego bo wszystko co jest na zewntątrz jest w sobie wiec nie dojrzy się roznic...czy..ech..no nie wiem :)
"krzyczenie czynami" osobliwością jeszcze niejaką mój wzrok przykuło : ) po chwili zastanowienia jednak zasadność pewną odczytalam
a poza tym jak dla mnie bardzo prawdziwe i zgrabnie ujete:)
za belkot postowy prosze wybaczyc bo pozno juz...
oderwalam sie wlasnie od skryptu do inzynierii genetycznej : ) takze jestem w temacie nie za bardzo : D
- cieniu1969
- Posty: 5059
- Rejestracja: 2006-08-11, 15:46
- Kontakt:
może pochopne i karkołomne, ale takie refleksje po wczytaniu się w ten wiersz:
zacierając w pamięci ślady
perspektywy i odniesienia
unika się wciąż rozwiązań
a najbardziej własnego cienia
jeśli cień jest nieświadomą częścią ludzkiej psychiki, to tam właśnie trafiają te zatarte ślady, perspektywy i odniesienia... staje się więc on swego rodzaju śmietnikiem osobowości... czymś, czego nie chcemy o sobie i świecie pamiętać i wiedzieć...
trącając łokciem o życie
pobudzając się do działania
na nic zdają się inicjatywy
próżne są w nich poczynania
trącając łokciem, czyli nie żyjąc prawdziwie tylko w poszukiwaniu usprawiedliwień dla własnej "niemożności" przekroczenia siebie i sytuacji
trudno w momentach strapienia
uczepić się czegoś pochwycić
zatrzymać się i popatrzeć
by czynami swymi nie krzyczeć
czyny krzyczą najpotężniej, jeśli nie zostanie powstrzymana ich spirala
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
jeśli cień utożsamia nieświadomą część ludzkiej psychiki, to "wyjście z siebie do siebie" jest w pewnym sensie możliwe... by ujrzeć co z nas zostało... czy cokolwiek zostało po którejkolwiek ze stron... cień jako "niesymetryczne ja"... tajemnicze i przerażające... coś więc musi się wydarzyć...
zacierając w pamięci ślady
perspektywy i odniesienia
unika się wciąż rozwiązań
a najbardziej własnego cienia
jeśli cień jest nieświadomą częścią ludzkiej psychiki, to tam właśnie trafiają te zatarte ślady, perspektywy i odniesienia... staje się więc on swego rodzaju śmietnikiem osobowości... czymś, czego nie chcemy o sobie i świecie pamiętać i wiedzieć...
trącając łokciem o życie
pobudzając się do działania
na nic zdają się inicjatywy
próżne są w nich poczynania
trącając łokciem, czyli nie żyjąc prawdziwie tylko w poszukiwaniu usprawiedliwień dla własnej "niemożności" przekroczenia siebie i sytuacji
trudno w momentach strapienia
uczepić się czegoś pochwycić
zatrzymać się i popatrzeć
by czynami swymi nie krzyczeć
czyny krzyczą najpotężniej, jeśli nie zostanie powstrzymana ich spirala
więc wyjdę z siebie do siebie
i ujrzę co ze mnie zostało
lub nie zobaczę niczego
bo wszystko się we mnie ostało
jeśli cień utożsamia nieświadomą część ludzkiej psychiki, to "wyjście z siebie do siebie" jest w pewnym sensie możliwe... by ujrzeć co z nas zostało... czy cokolwiek zostało po którejkolwiek ze stron... cień jako "niesymetryczne ja"... tajemnicze i przerażające... coś więc musi się wydarzyć...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości