panna waga, pan niedomaga

poezja rymowana, wolny wiersz, nierymowana, oda, sonety, treny hymny itp.

Moderator: Gacek

willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

panna waga, pan niedomaga

Post autor: willy_the_lost »

mi³o¶æ wychyla siê z okna, na jednej nodze
rozk³ada rêce do upadku, na bujne piersi

wykorzystana, brudna, z robakami w g³owie jaskó³ka
ko³ysze sob± niebezpiecznie, jak ledwo ¿ywym pisklêciem

zbyt dojrza³ym dla tego, który siê nawet nie przygl±da
w jaskrawe wygórowane znudzenia i obojêtno¶ci

gorycz zwa¿y³a siê sama
ale nie na miejscu jest krzyczeæ eureka!

mi³o¶æ przechyla siê w oknie, jeszcze do powstrzymania
gdyby nie p³askie po¶ladki
elutka

Post autor: elutka »

ÂŚwietny tekst.
I doskonały tytuł.
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

bardzo ładny wiersz i ciekawa metaforyka.
wnioskować można iż w batalii jabłuszko vs orzeszek peel przychyla się raczej do tego drugiego.

odbiór trochę zmąciło mi to, że wiersz przypomniał mi pewien fragment "rozmów z katem" (choć raczej nie na temat: P), pozwolę sobie zacytować;
"Józef Stroop miał dzieciństwo pogodne, w stylu bauersko-mieszczańskim. Ojciec
był srogi, żołnierski, szowinistyczny i pachnący fajką.
Lubił chodzić na piwo z towarzyszami, a gdy furst potraktował go lampką
wina czy sznapsa, wracał do domu z licem nader rozpromienionym.
Matka rządziła domem twardą ręką. Uznawała chłopskie tradycje męża policjanta,
ale żyła już tylko miastem, kumami, wygodą sklepów, rajcowaniem na Marktplatzu
oraz kazaniami Pfarrera. Jej światopogląd utrwalały od lat: konfesjonał i
poduszka na parapecie okna.
Praktyczny sprzęt, taka poduszka okienna. Można się na niej oprzeć, nie urażając
brzucha, i godzinami obserwować ulicę, wypatrywać znajomych, oficjalnie
podglądać. Ta poduszka jest chyba elementem reakcji kobiet niemieckich na
tradycyjną tam niewolę wspólnoty małżeńskiej. Umożliwia pozostawanie dolną
częścią ciała w domu, a okiem, uchem i czasami słowem - poza nim.
Jedna norma - jak wspomniał Stroop - była przy tym w Detmoldzie przestrzegana.
Mianowicie w czasie poduszkowego wyglądania niewiasta powinna mieć za sobą
odsłoniętą albo całkiem przezroczystą firankę. W żadnym przypadku nie może
zwisać za kobietą gęsta zasłona. Taki obyczaj - powtarzam za Stroopem - przyjęli
mieszczanie od czasu, gdy pewna detmoidska Ehefrau manifestowała wierność
mężowi, wyglądając samotnie oknem małżeńskiego mieszkania, a jednocześnie z
tyłu, za ciężką, zasuniętą kotarą, młody człowiek poczynał sobie z damą dość
obcesowo.
Ten obyczaj (zakaz kotarowy, a nie figle mężatek) pamiętał - zdaniem Stroopa -
okres palenia czarownic. Po Wojnie Trzydziestoletniej szaleństwo czarownicowe w
Lippe osiągnęło szczyty. Zamordowano wówczas w Detmoldzie (który w roku 1648
miał 900 mieszkańców) aż dziewiętnaścioro czarownic i czarowników. Zarzut
kontaktów z diabłem przypisano również owej krewkiej żonie leciwego mieszczucha,
która (zapewne nie pierwsza pozorantka) wynalazła metodę kotary."
Wojciech Graca
Posty: 3473
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

to ta milosc ladnie po dupie dostala.

Ostwestfalen-Lippe to bardzo ciekawy region...
willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

Post autor: willy_the_lost »

dzieki ludzie!
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości