*** (Autor: quenterro)
*** (Autor: quenterro)
***
Autor: quenterro
Po pracy czesto siedzielismy w pubie i pilismy piwo. Ja lubilem eksperymentowac z regionalnymi wynalazkami, on raczej wybieral stelle.
Zaczalem mowic:
- Czasem idzie sie w tym wszystkim zagubic. Niby taka prozaicznie prosta rzecz to zycie i tak czesto sie zdaje ze receptury sa dobre i nie skomplikowane no i ze nie brakuje zadnych skladnikow. I nagle chujnia. Od pewnego czasu obserwujac siebie i innych, dochodze do wniosku ze czlowiek bez watpienia pozbawiony jest wolnej woli. A rozum. Czasem mozna by odniesc wrazenie ze nadal jestesmy zwierzetami a rozum i swiadomosc to cos co nam po prostu ciazy, zawadza.. jakby choroba jakas, albo cos. Nie mowie ze to jakim dysponujemy rozumem nie ma wplywu na to jakie jest nasze zycie. Co to to nie. Tyle ze rozum nie jest narzedziem sprawczym. Rozumem i wola niczego nie kontrolujemy. Rozum to jest takie cos co ciazy, meczy i jak juz masz troche oleju w glowie to ten olej zawsze bedzie dopominal sie o swoje. Zawsze bedzie krzyczal by realizowac jego potencjal i takie tam. To dramatyczna mysl...
... I przypomnialo mi sie ze nadal tam siedzi i ze mowie do kogos, siedzacego obok mnie - kiedy niespodziwanie zapytal:
- Co ty kurwa pierdolisz?
Nie no, porzucmy ten temat. Przeciez to napewno w nastepnym zdaniu przerodziloby sie w absolutny belkot, tak ze nawet sam bym nie wszystko zrozumial. A co chcialbym powiedziec idiotom swiata? To ze musieliby zmadrzec by zrozumiec w posiadaniu jakiego skarbu sie znajdowali. Ha! Lubie niektorych moich zidiocialych znajomych. Wzruszaja mnie jakos albo cos. Troche sie z nimi bratam. Oto moje przeslanie – idioci, nie laczcie sie kurwa mac, prosze!!!
Intelektualna zabawa. o tak, jak tu siedzimy w koleczku. Musisz pomyslec o 5 pierwszych lepszych rzeczach i wypowiedziec jakas plente. Dobrze by rzeczy byly mozliwie najrozniejsze i by plenta laczyla je w sposob zaskakujacy i... no wiadomo o co chodzi. Motyl, szpadel, kolczyk, kalosz,wiatroweczka........... po jaki chuj?
Wynik – skonczony idiota albo moze nihilista?
W kuchni dzisiaj jakis irytujacy dzien. Nie lubie tego karlowatego kucharza ktory nazywa sie Gary i mowi jakims akcentem, ze brzmi jak akcydentalny idiota slazacki albo cos na ten wzor. Wczuwa sie w ta prace, sprzedaje idiotyczne uwagi a sam jest do niczego, ot taki sobie zryp. Jednak chyba nie jest za dobrze kiedy ludzie sa tacy niscy, zaczyna im dziwnie padac na leb, wszyscy niscy szalenie mnie przerazaja. Poza tym to nuda.. Co to za gotowanie jak przez godzinke jest troche busy i musisz poslac w jednym czasie 16 innych potraw ale znowu po chwili siedzisz i stukasz szczypcami tak ze wszyscy bardzo sie irytuja i w koncu prosza bys przestal stukac tymi pierdolonymi szczypcami. Wtedy na chwile nie stukam, ale potem znowu jakos robi sie nudno i mimowolnie szczypce same mi zaczynaja znowu pstrykac. Ale tez nie mozna narzekac. Bywaja okresy naprawde pokreconych przyspieszen jak trzeba slac jeden stolik za drugim i czasu nie ma na ani jedno stukniecie szczypcami ani w ogole na nic. Piece sie zapelniaja, wszystkie blaty pokrywaja talezze z ozdobami z salaty, pieprzu, czarnego octu, oliwy, szczypiorkowych bukietow i innego takiego kurestwa. Kazda potrawa to inna ozdoba talerza, nie latwo sie w tym na poczatek polapac. W tych okresach jest cool.
Najlepszy kucharz w galaktyce kiedys mi cos powiedzial. Bylismy na piwie po pracy na wgorzu w Regent's Park i rozmawialismy o kuchni i planach na przyszlosc no i wszystkich innych takich tam rzeczach. Pamietam ze nieco sie stresowalem faktem ze brak mi doswiadczenia takiego jakie maja inni kucharze. Powiedzial:
- Doswiadczenie zdobedziesz z czasem. Na to nie ma innej metody. Wazne jest to ze jestes inteligentny. Wiekszosc z nich to idioci.
Autor: quenterro
Po pracy czesto siedzielismy w pubie i pilismy piwo. Ja lubilem eksperymentowac z regionalnymi wynalazkami, on raczej wybieral stelle.
Zaczalem mowic:
- Czasem idzie sie w tym wszystkim zagubic. Niby taka prozaicznie prosta rzecz to zycie i tak czesto sie zdaje ze receptury sa dobre i nie skomplikowane no i ze nie brakuje zadnych skladnikow. I nagle chujnia. Od pewnego czasu obserwujac siebie i innych, dochodze do wniosku ze czlowiek bez watpienia pozbawiony jest wolnej woli. A rozum. Czasem mozna by odniesc wrazenie ze nadal jestesmy zwierzetami a rozum i swiadomosc to cos co nam po prostu ciazy, zawadza.. jakby choroba jakas, albo cos. Nie mowie ze to jakim dysponujemy rozumem nie ma wplywu na to jakie jest nasze zycie. Co to to nie. Tyle ze rozum nie jest narzedziem sprawczym. Rozumem i wola niczego nie kontrolujemy. Rozum to jest takie cos co ciazy, meczy i jak juz masz troche oleju w glowie to ten olej zawsze bedzie dopominal sie o swoje. Zawsze bedzie krzyczal by realizowac jego potencjal i takie tam. To dramatyczna mysl...
... I przypomnialo mi sie ze nadal tam siedzi i ze mowie do kogos, siedzacego obok mnie - kiedy niespodziwanie zapytal:
- Co ty kurwa pierdolisz?
Nie no, porzucmy ten temat. Przeciez to napewno w nastepnym zdaniu przerodziloby sie w absolutny belkot, tak ze nawet sam bym nie wszystko zrozumial. A co chcialbym powiedziec idiotom swiata? To ze musieliby zmadrzec by zrozumiec w posiadaniu jakiego skarbu sie znajdowali. Ha! Lubie niektorych moich zidiocialych znajomych. Wzruszaja mnie jakos albo cos. Troche sie z nimi bratam. Oto moje przeslanie – idioci, nie laczcie sie kurwa mac, prosze!!!
Intelektualna zabawa. o tak, jak tu siedzimy w koleczku. Musisz pomyslec o 5 pierwszych lepszych rzeczach i wypowiedziec jakas plente. Dobrze by rzeczy byly mozliwie najrozniejsze i by plenta laczyla je w sposob zaskakujacy i... no wiadomo o co chodzi. Motyl, szpadel, kolczyk, kalosz,wiatroweczka........... po jaki chuj?
Wynik – skonczony idiota albo moze nihilista?
W kuchni dzisiaj jakis irytujacy dzien. Nie lubie tego karlowatego kucharza ktory nazywa sie Gary i mowi jakims akcentem, ze brzmi jak akcydentalny idiota slazacki albo cos na ten wzor. Wczuwa sie w ta prace, sprzedaje idiotyczne uwagi a sam jest do niczego, ot taki sobie zryp. Jednak chyba nie jest za dobrze kiedy ludzie sa tacy niscy, zaczyna im dziwnie padac na leb, wszyscy niscy szalenie mnie przerazaja. Poza tym to nuda.. Co to za gotowanie jak przez godzinke jest troche busy i musisz poslac w jednym czasie 16 innych potraw ale znowu po chwili siedzisz i stukasz szczypcami tak ze wszyscy bardzo sie irytuja i w koncu prosza bys przestal stukac tymi pierdolonymi szczypcami. Wtedy na chwile nie stukam, ale potem znowu jakos robi sie nudno i mimowolnie szczypce same mi zaczynaja znowu pstrykac. Ale tez nie mozna narzekac. Bywaja okresy naprawde pokreconych przyspieszen jak trzeba slac jeden stolik za drugim i czasu nie ma na ani jedno stukniecie szczypcami ani w ogole na nic. Piece sie zapelniaja, wszystkie blaty pokrywaja talezze z ozdobami z salaty, pieprzu, czarnego octu, oliwy, szczypiorkowych bukietow i innego takiego kurestwa. Kazda potrawa to inna ozdoba talerza, nie latwo sie w tym na poczatek polapac. W tych okresach jest cool.
Najlepszy kucharz w galaktyce kiedys mi cos powiedzial. Bylismy na piwie po pracy na wgorzu w Regent's Park i rozmawialismy o kuchni i planach na przyszlosc no i wszystkich innych takich tam rzeczach. Pamietam ze nieco sie stresowalem faktem ze brak mi doswiadczenia takiego jakie maja inni kucharze. Powiedzial:
- Doswiadczenie zdobedziesz z czasem. Na to nie ma innej metody. Wazne jest to ze jestes inteligentny. Wiekszosc z nich to idioci.
odkad wyladowalem w bath zgubilem 2 telefony, jeden za 120 funtow. sluchawki i 2 walkmany - lacznie 200 funtow. jeansy (!) 40 funtow. jestem tu 3 tygodnie. uwielbiam to miejsce. pozdro ludzie.
co do zapiskow zdecydowanie zbyt wiele razy uzylem slowa idiota, trzeba by to poprawic albo cos.
jeszcze jedno pozdro ludzie.
co do zapiskow zdecydowanie zbyt wiele razy uzylem slowa idiota, trzeba by to poprawic albo cos.
jeszcze jedno pozdro ludzie.
kolejny fragment zapiskow - z wczoraj. nie wiem czy kurwa oszalalem czy znormalnialem ale tak sie czulem i tak sie chyba nadal czuje.
....
Oto nastapila karuzela nastroju. W dniu wczorajszym, entuzjazm zostal brutalnie wyparty przez rozgoryczenie i stan delirycznego trzesienia duszy. Dzisiaj nadchodzi spokoj.. jeszcze niepewny i zapewne ulotny ale bede sie cieszyl ta chwila, bo i nic lepszego nie moge zrobic.
Ludzi takich jak Elodie i Robbiego wyrzucam do kosza. To sa fascynacje mojego najbardziej psychotycznego ja i przy nich nigdy nie poczuje sie cokolwiek normalny. I ich fascynuje tylko moje psychopatyczne ja, nic wiecej. Wzruszajace pozegnania nie beda potrzebne... przeciez umiem poprostu znikac. I teoretycznie moglbym sie troche uspokoic. Przestac naduzywac alkoholu, skupic sie na pracy, na pierdolach, na doskonaleniu sie w kuchni i pisaniu. I czasem zabrac mala smieszna Anie na piwo albo cos takiego. Czytac ksiazki, sluchac muzyki, grac w pilke, biegac i cieszyc sie tak naprawde, chociaz od czasu do czasu. To istotne:
Podczas takich dni jak dzis zdaje sobie sprawe, ze sa tygodnie, dni, a nawet miesiace, podczas ktorych – slowo daje – istnieje mowiac metaforycznie tylko na mapie.
Chcialbym tez utrzymac strzepek znajomosci z Isabelle i mam nadzieje, ze to sie uda.
Musze sie troche pozastanawiac jak napisac to opowiadanie o ludziach lowiacych ryby. Chcialbym zeby to byla smieszna opowiesc i by mowila cos zabawnego i o rybakach i o tych ktorzy beda grac role rybakow. Mam nadzieje, ze cos z tego wyjdzie zabawnego. Powinienem jutro zabrac ze soba notatnik i zapisywac pomysly w miare jakby sie jakis pojawil.
No i mam nadzieje ze mala smieszna Ania bedzie jutro pracowac i pojdzie ze mna na kawe bo jest w niej jakas taka normalnosc i pozytywnosc a ponadto jest smieszna, ladna i niesmiala. Potrzebna mi taka osoba, choc jest watpliwe, by jej odpowiadalo towazystwo czlowieka o reputacji skonczonego wariata. To i musze troche popracowac nad reputacja co moze byc latwe zwazywszy na moja wielka ochote na normalnosc i spokoj.
Chyba powinienem ten krotki fragment wydrukowac i powiesic na scianie.
....
Oto nastapila karuzela nastroju. W dniu wczorajszym, entuzjazm zostal brutalnie wyparty przez rozgoryczenie i stan delirycznego trzesienia duszy. Dzisiaj nadchodzi spokoj.. jeszcze niepewny i zapewne ulotny ale bede sie cieszyl ta chwila, bo i nic lepszego nie moge zrobic.
Ludzi takich jak Elodie i Robbiego wyrzucam do kosza. To sa fascynacje mojego najbardziej psychotycznego ja i przy nich nigdy nie poczuje sie cokolwiek normalny. I ich fascynuje tylko moje psychopatyczne ja, nic wiecej. Wzruszajace pozegnania nie beda potrzebne... przeciez umiem poprostu znikac. I teoretycznie moglbym sie troche uspokoic. Przestac naduzywac alkoholu, skupic sie na pracy, na pierdolach, na doskonaleniu sie w kuchni i pisaniu. I czasem zabrac mala smieszna Anie na piwo albo cos takiego. Czytac ksiazki, sluchac muzyki, grac w pilke, biegac i cieszyc sie tak naprawde, chociaz od czasu do czasu. To istotne:
Podczas takich dni jak dzis zdaje sobie sprawe, ze sa tygodnie, dni, a nawet miesiace, podczas ktorych – slowo daje – istnieje mowiac metaforycznie tylko na mapie.
Chcialbym tez utrzymac strzepek znajomosci z Isabelle i mam nadzieje, ze to sie uda.
Musze sie troche pozastanawiac jak napisac to opowiadanie o ludziach lowiacych ryby. Chcialbym zeby to byla smieszna opowiesc i by mowila cos zabawnego i o rybakach i o tych ktorzy beda grac role rybakow. Mam nadzieje, ze cos z tego wyjdzie zabawnego. Powinienem jutro zabrac ze soba notatnik i zapisywac pomysly w miare jakby sie jakis pojawil.
No i mam nadzieje ze mala smieszna Ania bedzie jutro pracowac i pojdzie ze mna na kawe bo jest w niej jakas taka normalnosc i pozytywnosc a ponadto jest smieszna, ladna i niesmiala. Potrzebna mi taka osoba, choc jest watpliwe, by jej odpowiadalo towazystwo czlowieka o reputacji skonczonego wariata. To i musze troche popracowac nad reputacja co moze byc latwe zwazywszy na moja wielka ochote na normalnosc i spokoj.
Chyba powinienem ten krotki fragment wydrukowac i powiesic na scianie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości