gwiazdy

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

gwiazdy

Post autor: quenterro »

obudzilem sie otoczony pustka. sam. z wiaderkiem czarno granatowej farby i garscia srebrnego, blyszczacego piasku. wlasciwie ani jedno ani drugie nie bylo mi potrzebne, to i chlusnalem ta czernia do gory i tam tez cisnalem durnymi ziarenkami. i tak namalowalem gwiezdziste niebo.

dziwne to uczucie, byc ogarnietym nicoscia. i jakakolwiek czynnosc wydaje sie byc zupelnie bezcelowa. to i nic, tylko myslalem, spogladajac w gwiazdy. przez chwile nawet szukalem jakiejs prawidlowosci w ich chaotycznym polozeniu. przygladalem sie tym swiecacym dumnie i tym migoczacym tak jakby niesmialo. do jakiejs jednej, przypadkowej powiedzialem cos tam bez znaczenia.. usmiechnalem sie do innej, chudziutkiej i bladej, by uslyszec...

- chce isc na lody!

pomyslalem: "o kurwa!". a gwiazda mowila dalej.

- do starego sklepu pana Boratyna, przy Barlineckim rynku.. tam gdzie dzieci w latach 90 majac do wyboru dwa smaki, trudskawkowy i waniliowy - na ktory kazdy mowil "smietankowy", zastanawialy sie dlugo... bo zarowno jeden jak i drugi byl wyborny i rezygnacja z jednej z tych rozkoszy kosztem drugiej nie nalezala do latwych decyzji dla zadnego dziecka. ehh - westchnela gwiazda - lody pana Boratyna to legenda Barlinka. wspomnienie kazdego dziecka. najwspanialszy smak wszechswiata ukryty w malym miasteczku z ryneczkiem posrodku. chce isc na lody...

pamietam ten sklepik. wcale nie malowniczy, przeciwnie - wyglad mial do bani. drewniana, pomalowana zbyt grubo brazowa farba lada swiecila zarysowaniami. sciany wylozone jakims plastikiem nieudolnie imitujacym drewno. generalnie, wystroj - wies. stara pani Boratyn ktora z regoly stala za lada, miala siwe wlosy uczesane jakby na wzor murzynskiego afro i choc wygladalo to raczej malo efektownie w polaczeniu z jej pomarszczona twarza to fakt, ze obdarzala ludzi cieplym usmiechem sprawial, iz mozna bylo ja lubic. zreszta jak mozna nie lubic kobiety ktora serwuje najlepsze lody swiata! byla mila..

- Kurwa! - krzyknela jedna z gwiazd, gwaltownie przerywajac ucinajac wpomnienie o lodach. migotala jakby albo cos...

- piekielne drgawki - mowila nerwowym glosem - jak free jazz! i jakas sila w samym centrum mnie ktora rozrywa na cholera wie ile czesci! noc, a ja nie spie. wszystkie te jebane gwiazdy do okola, a nic tylko pustka. pustka? to dlaczego rozrywa dusze? kurwa! free jazz!!!! freeee jazz!

zamilkla na chwile i nawet jakby przez ten czas przestala migotac by przebudzic sie w jeszcze wiekszym amoku.

- alkohol - zbawienie! sklepy otwarte przez 24 godziny lekarstwem na nocne paranoje! wodka? samotnosc.. i ten maly czlowiek blakajacy sie po chodnikach nocnego londynu.. otwiera buteleczke, przechyla glowe do tylu tak, ze wyglada jak banan. a jednak dumnie. niczym monument zamarl w tej pozie! pierdole te wasze zaklamane wszechswiaty! tu i teraz, potykajac sie o chodnik, idac bez celu z buteleczka w dloni. pluje na wasz spokojny sen. wypijmy za nihilizm doskonaly! za nicosc! za te kolory ktorych nie zobaczysz nawet w tenczy.. kultura to sztuczny twor ulepiony z waszego tchurzostwa.. biedni ludzie. i niby oni? oni obdazeni swiadomoscia? hahahahaha! swiadomosc... roboty! zaprogramowane by zyc. srac, jesc i wzruszac sie na filmach o innych robotach. nie wszyscy... oczywiscie nie wszyscy. na szczescie nie wszyscy. niestety zdecydowana wiekszosc z was... nie zyje. pijmy z reszta! pijmy za reszte!

a pozniej byl juz tylko belkot... i gwiazda usnela porzadnie schlana. migotanie jej minelo. przygasla jakby. jednak inna, blyszczaca tuz obok, ktora w ciszy sluchala tego monologu podchwycila temat.

- ano. metafizyka. a jak metafizyka, to i bog. ateizm jest pojeciem pustym.

ta gwiazda mowila spokojnie, powoli i tak, ze sluchalo sie z przyjemnoscia i zaciekawieniem.

- nie mozliwe by bog nie istnial. moze byc materia, albo jakims innym kurestwem. bytem ktorego nie potrafimy ujac w ramy naszych pojec. moze nawet mieszkac w kiblu albo byc nicoscia. istniec jednak musi. czasem mam nawet wrazenie ze go rozumiem.. albo raczej. mam wrazenie, ze go czuje. wtedy sie usmiecham. lubie go. jest doskonaly! a jesli doskonaly to i ma doskonale poczucie humoru... taki swiat... swiat to jego zart. niekonczaca sie komedia. chwilami romantycznie rozowa, chwilami dramatycznie czarna. ot i cala metafizyka... prawda.. czasem rozkoczna jak figle mlodego kotka, czasem okrutna jak fale tsunami. poprostu... zart.

[ Dodano: 2007-08-16, 18:21 ]
ciag dalszy byc moze nastapi..
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15413
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

to jest dobre
dajcie zyc grabarzom
Waldi
Posty: 546
Rejestracja: 2006-08-12, 21:05
Kontakt:

Post autor: Waldi »

tak i prawdziwie subiektywne
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Cieszę się, że nie przegapiłam tego i dane mi było przeczytać.
elutka

Post autor: elutka »

świetne! Pod wrażeniem..!
dean

Post autor: dean »

masz pierdolony obowiązek pisać
i mnie nie wkurwiaj nawet
Awatar użytkownika
pokusa
Posty: 447
Rejestracja: 2006-12-23, 15:09
Lokalizacja: się tutaj wzięłam?
Kontakt:

Post autor: pokusa »

Nie zwariowałeś, Mały.
_______________










i wish i were special.
olga

Post autor: olga »

taaa.
widzisz quenterro, jesli ktos wkleja tekst, ktorego wieksza czesc jest dobra, a potem nagle pojawia sie "metafizyka", to ja mam prawo stac sie czujna, jak klient w nieznanej knajpie, ktory upewnia sie, ze w sosie smardzowym znajdzie wiecej niz jednego smardza.
zaraz potem pojawia sie bog - poruszanie sie w sferze bytow mozliwych i koniecznych wymaga ostroznosci.
a na koniec wtryniasz "ateizm" dodajac, iz "jest pojeciem pustym" (jakie to zuzyte) i czuje sie oszukana, bo to wyglada tak, jakbys jakas nieudana potrawke staral sie ukryc pod beszamelem, podczas gdy ja mam prawo sie domagac widzenia calosci potrawy w formie dookreslenia, np.: ateizm naukowy, libertynizm moralny czy antyklerykalizm.
inaczej, mam prawo traktowac umieszczenie tych trzech "grzybkow", jako przejaw checi dodatkowego "uwznioslenia" tekstu, ktory obronilby sie bez tego.

na koniec - rzeczywiscie nie potrzeba znac anzelmianskiego dowodu ontologicznego czy drog tomaszowych, by boga "przeczuwac".
i nikomu nie wolno odmawiac tego, by jego wiara poszukiwala zrozumienia.

ogolnie jestem na tak.
ann13

Post autor: ann13 »

czytałam to 13 razy i jednak dochodzę powoli, że to soczek z cytrynki, wyciśniety na siłę do herbatki z melissy

nie podoba mi się dr quen:)











tylko nie rzucaj we mnie sałatką z tuńczyka :P)
cebreiro

Post autor: cebreiro »

ann a Ty nie słyszałaś o melisie cytynowej?
ładna opisowość,
chociaż nie wiem czy słowo "ładna" jeste tu adekwatne.
ann13

Post autor: ann13 »

cebreiro, no nie

na persenie jadę
odkad auto wsadziłam do polakierowania
ech, ja już muszę siegac po silniejsze środki artystycznego uspokojenia ;)
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

olga:

wiesz, iz lubie czytac Twoje komentarze pomimo faktu, ze sa niemal zawsze krytyczne. nie piszesz z regoly o rzeczach ktore Ci sie podobaja lub robia na Tobie jakies tam wrazenie a skupiasz sie na tym co Ci sie nie podoba, chocby bylo to tylko skromne naduzycie slowa akcydentalny, lub cos rownie blachego. jednak lubie twoje komentarze i cenie je sobie, bo zdarza sie naprawde czesto, ze potrawisz dostrzec we mnie ulomnosci ktorych sam nie widze.

...ale czytajac ten powyzszy post odnosze wrazenie, ze ta krytyka jest jednak nieco wymuszona. ze swiadoma faktu iz lubie czytac twoje negatywne opinie, chcialas... jak to sie mowi... "zrobic mi dobrze". i jesli tak, doceniam inicjatywe, choc efekt tym razem byl marny.

sos moze posiadac smardza i nie byc sosem smardzowym. tak jak jakis utwor moze posiadac slowo "metafizyka" i nie byc rzetelnym filozoficznym traktatem, jak to sie dzieje tutaj.

to i zupelnie nie rozumiem dlaczego niby uwazasz, iz masz prawo oczekiwac od tego czegos bycia esejem filozoficznym. czytalem wiele rzeczy, o niebo lepszych niz to, gdzie slowo metafizyka, bog, ateizm i inne z tej beczki byly uzyte daleko bardziej frywolnie.

ogolnie jestem rozczarowany.

ann:

mysle, ze gdybym cos czytal 13 razy i nadal nic z tego nie zrozumial, to rowniez doszedlbym do wniosku, iz ow cos jest do bani, lub tez nie ma w tym nic do rozumienia. choc nie jestem pewny czy bylby to sluszny wniosek.

reszta:

nie bardzo jest jak ustosunkowac sie do waszych pochwal. jednak milo je czytac. dzienki!
olga

Post autor: olga »

quenterro:
1/ nie jestem tutaj, aby komus "zrobic dobrze", ani tez w druga strone.
pisze tak, jak mi gra w myslach po przeczytaniu danego utworu, niezaleznie od tego kto jest autorem.
ty zas, wklejając tutaj z pewnoscia liczysz się rowniez z opiniami krytycznymi.
2/ nadal uwazam, ze ten tekst obronilby sie bez „wzmacniaczy” w postaci metafizyki, etc.
3/ nadanie tekstowi cech eseju badz traktatu filozoficznego sensu stricto, wymagaloby o wiele wiecej „zabiegow” niz tylko rozszerzenie pojecia boga, bytu, czy ateizmu.
wydaje sie, ze oboje o tym doskonale wiemy.
oboje wiemy rowniez, ze to wielu zwyczajnie mogloby zanudzic i ze to nie miejsce na takie publikacje.
4/ kiedy tylko wyczuje, iz zaczynam meczyc slowa – odkladam pioro, wstaje od komputera, milcze.
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

tu nie ma ani metafizyki ani wzmacniaczy. refleksja niby metafizyczna ktora ten tekst zawiera, jest od poczatku do konca tka bardzo niemetafizyczna w sensie naukowym ze trudno zrozumiec twoja pozycje.

ostartecznie jednak, 3 osoba odnsi sie do pozostalych. szczegolnie do drugiej. i pierdolac nauke, filozofie i sztuke, ten sam czlowiek ktory blakal sie chodnikami londynu moze dojsc do ogolnego wniosku dot swiata, ze wszystko to tylko zart, nic wiecej.

nie ma tu w istocie zadnego podparcia. jest to, jak sam tekst zreszta ukazuje wyraznie wypierdolenie sie ponad to ziemskie uswinienie.

i co wazne. jest potrzebne, z powodow ktorych nigdy nie zrozumiesz, kochana olg... bo ide o zaklad ze na calym tym zajebanym swiecie nie istnieje czlowiek, ktory w jakikolwiek sposob przypominalby tego o ktorym mowila 2 gwiazda i jednoczesnie nie uwznioslalby sojego stanu jakas "metafizyczna" nadbudowa.

przypuszczam ze temat tego utworu jest Ci dalece bardziej obcy niz mi obca jest metafizyka jako nauka, to i nie dziwi mnie fakt, ze drazni Cie uzycie przeze mnie tego terminu, i tez nie dziwi mnie fakt, ze guwno z tego wszystkiego potrafisz zrozumiec.

buziaki

a z tym robieniem dobrze, to tylko urwisnie zartowalem:)
olga

Post autor: olga »

kolejny, z ktorym mowi sie o tym samym ale z odleglosci przeciwleglych planet i swoistych dialektow.
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

jo, jebac to!
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości