Pracować. Jak najwięcej, najczęściej, na długo. Łapać nadgodziny, podwajać normę, pracować. Dziękować ciału za wytrzymałość komórek, rozciagliwość mięśni i zdolność przyjmowania kolejnych gramów kofeiny. Czy jakiejkolwiek innej iny. Działać.
Wymyślić sobie hobby. Podjąć próbę klepania bukietów. Z kwiatów świeżych, kwiatów suchych, kwiatów papierowych. Z szyszek, gałązek i igieł. A igły pod paznokcie przyjmować wdzięczniej, niż iny. Ulgo, oto jesteś, witaj na chwilę.
Gotować. Wejść między zapachy sosów, ucierać nerkowce w moździerzu. Hodować zioła, kroić marchew w julienne, opalać żeberka palnikiem gazowym, piec schab w 90 stopniach. Karmić, karmić wszystkich, którzy zechcą jeść.
Sprzątać to, co zdążyło się jakoś namnożyć. Talerze z podłogi wynieść do zlewu, lub wanny, jeśli się w zlewie nie mieszczą. Pozbierać z głośników, kanapy i krzesła wszystkie widelce i noże. Parapet wytrzeć z popiołów, wysypać kiepy z popielniczek. Nastawić pranie. Lub pięć. Raczej pięć. Sprzątnąć królikowi. Dać mu jeść. Przewietrzyć. Oddychać.
Leżeć. Mrugać leżąc na plecach na upierdolonym prześcieradle. Nago lub w dawno niepranej koszulce. Patrzeć w czarny sufit, trzymając Twoją bluzę za rękaw. Nienienieniepłakać.
Zapalić. Wrócić. Iść spać. A rano się czymś zająć. Iść do pracy.
Poczekać na śmierć wszystkich tych resztek.
O sięczymśzajmowaniu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości