spowiedz kawalka nadziei
: 2008-06-11, 17:02
ludzie nazywaja mnie tu hope. angielski odpowiednik mojego imienia.
chce Ci dzis opowiedziec o zagubionej hope, ktora potrzebuje wysluchania, nie litosci.
przylecialam do londynu 2 lata i 5 dni temu. mialam wtedy nieco ponad 19 lat. zycie nigdy mnie nie rozpieszczalo, wiec nie bylo dla mnie nowoscia szukanie mieszkania i pracy z pustym portfelem i nikim, kto by mnie wspieral. sprzatalam, bylam barmanka, opiekowalam sie dziecmi, pracowalam w sklepie. standart.
po kilku miesiacach pobytu w tym miescie dostalam posade barmanki w the world's end i underworld na camden town. zero doswiadczenia, podstawowy angielski.
w the world's end pracuje okolo 20 osob; zlepek ludzi roznych narodowosci w przedziale wiekowym 19 - 28 lat. najmlodsza barmanka, ella, angielka urodzona w manchesterze, slodka blondynka z uroczym akcentem, zaczela wciagac w wieku 14 lat. ostatnim razem kiedy wciagalysmy, sypalysmy kreski po przekatnej stolu. seks po kokainie jest niesamowity.
najstarszy barman, mike, juz nie zyje.
lubilam tych ludzi. szczegolnie wlocha simone, francuzke julie i australijke zel.
zel miala padaczke. kiedy mieszala kwas ze swoimi lekarstwami, niejednokrotnie draznila sie z bogiem. czesto trzymalam jej drzace cialo i ryczac jak dzieciak patrzylam jak oczy zel uciekaja gdzies pod powieki a z jej ust leci piana.
simone zajmowal sie piercingiem. po roku pracy w studio piercingu i tatuazu elipse, wyladowal w the world's end. 24 lata, 1.60 m wzrostu, lysy, 17 kolczykow, 9 tatuazy. zakochalismy sie w sobie po tygodniu znajomosci. dzis mam po nim juz tylko kolczyki w sutkach, brwi i jezyku...
julie... julie byla po prostu piekna. ciemnowlosa francuzka z paryza, w the world's end pracowala 4 lata. kiedy poznalam julie zwatpilam w swoja heteroseksualna nature. kochalysmy sie 2 razy. raz na trzezwo i raz po koksie. tylko z nia sie kochalam w zyciu, moje pozostale zblizenia seksualne mozna okreslic mianem rzniecia. nadal ja kocham.
za tydzien wracam do polski. na stale. boje sie. wiesz czego?
chce Ci dzis opowiedziec o zagubionej hope, ktora potrzebuje wysluchania, nie litosci.
przylecialam do londynu 2 lata i 5 dni temu. mialam wtedy nieco ponad 19 lat. zycie nigdy mnie nie rozpieszczalo, wiec nie bylo dla mnie nowoscia szukanie mieszkania i pracy z pustym portfelem i nikim, kto by mnie wspieral. sprzatalam, bylam barmanka, opiekowalam sie dziecmi, pracowalam w sklepie. standart.
po kilku miesiacach pobytu w tym miescie dostalam posade barmanki w the world's end i underworld na camden town. zero doswiadczenia, podstawowy angielski.
w the world's end pracuje okolo 20 osob; zlepek ludzi roznych narodowosci w przedziale wiekowym 19 - 28 lat. najmlodsza barmanka, ella, angielka urodzona w manchesterze, slodka blondynka z uroczym akcentem, zaczela wciagac w wieku 14 lat. ostatnim razem kiedy wciagalysmy, sypalysmy kreski po przekatnej stolu. seks po kokainie jest niesamowity.
najstarszy barman, mike, juz nie zyje.
lubilam tych ludzi. szczegolnie wlocha simone, francuzke julie i australijke zel.
zel miala padaczke. kiedy mieszala kwas ze swoimi lekarstwami, niejednokrotnie draznila sie z bogiem. czesto trzymalam jej drzace cialo i ryczac jak dzieciak patrzylam jak oczy zel uciekaja gdzies pod powieki a z jej ust leci piana.
simone zajmowal sie piercingiem. po roku pracy w studio piercingu i tatuazu elipse, wyladowal w the world's end. 24 lata, 1.60 m wzrostu, lysy, 17 kolczykow, 9 tatuazy. zakochalismy sie w sobie po tygodniu znajomosci. dzis mam po nim juz tylko kolczyki w sutkach, brwi i jezyku...
julie... julie byla po prostu piekna. ciemnowlosa francuzka z paryza, w the world's end pracowala 4 lata. kiedy poznalam julie zwatpilam w swoja heteroseksualna nature. kochalysmy sie 2 razy. raz na trzezwo i raz po koksie. tylko z nia sie kochalam w zyciu, moje pozostale zblizenia seksualne mozna okreslic mianem rzniecia. nadal ja kocham.
za tydzien wracam do polski. na stale. boje sie. wiesz czego?