24. McJAnosika& Wyspa skarbów
: 2010-08-02, 02:09
O Janosiku krązyły plotki, ploteczki, opowieści, a czasami legendy. Pojawiały się także informacje zresztą jak w wiadomościach dobre złe, a czasem prawdziwe. Więc w wiosce Janosika zapanowała bieda. Na ludzi były nakładane straszne podatki. Ludzie zaczeli przymierać głodem gorzej niż na Litwie. Koczowali nawet po lasach żeby zaoszczędzić na ogrzewaniu. Zaczeli się żywić mrówkami, aż twarz im zaczeła się wykrzywiać od kwasu mrówkowego. Do Janosika Sciągneli przedstawiciele wioski błagać o pomoc. Poprosili Janosika nie jak zawsze o dukaty, ale o mieso. Liczyła się każda minuta. Janosik podją się ryzykownego wyzwania, jakim była podróż po złoto na wyspę. Był tylko jeden problem, droga była zasłana pułapkami, które sam Janosik zastawiał, a trzeba wiedzieć że Janosik znał się na rzeczy. Janosik dlatego na tę wyprawę skompletował drużynę. Kwiczoła, który ukradł 400 baranów 350 zeżarł w tym 4 śmierdzące. Pyzdre dworską gnidę. Wiernego giermnka Juzeppa B. i kogoś kto by rozbrajał pułapki czyli Szramę.
Droga wiodła przez rzeki, morza, oceanay, a czasami kanały. Pyzdra miał załatwić łódkę. Jak zaszli na miejsce to się okazało że ktoś im łódkę stukną, bo nie było blokady na wiosła. To wrócili do groty i mieli ruszyć następnego dnia. Następnego dnia zaspali bo poprzedniego pili za dobre wiatry. Janosik uspakajał, że ma pomysł jak nadrobić stracony czas. Wypłyneli nową łódką skradzioną w pakiecie samochód plus yacht. Płyneli jak królowie świecące słońce, łódka sport. Dobrze im się płyneło więc pokrążyli tydzień żeby się upewnić że to ta wyspa. Janosik powiedział że czas da sie nadrobić.
Na wieczór dotarli. Nie opłacało im się iść w głąb wyspy. Więc rozbili obóz. Zaczeli kulturalnie od browarów win o aromacie siarki. Przy wódce Pyzdra wymiękł. Potem spirytus przy którym Juzeppe wymiekł, Ale na Kwiczoła potrzebny był płyn Borygo. Szrama dotrzymywał kroku, a tu Janosik wyciągną zza dresika Wódkę 500%. Tu Janosik wykazał się techniką i wstrzymał oddech żeby go nie spaliło. Szrama o tym nie wiedział i tak jak stał to obrzygał siebie Janosik i wszystko w promieniu 2 metrów, a potem zasną we własnych haftach. Obrzydliwy to był widok nawet jak dla Janosika, który wiele widział. Tak miną pierwszy dzień na lądzie. Drugiego dnia odbyło się leczenie. Trzeciego dnia zaspali więc postanowili ruszyć 4. Nastęny dzień przeznaczyli na poszukiwanie Juzeppa, który wyszedł po zapałki i nie wrócił. NIe znaleźli go więc poszli po skarby i sławe.
Droga wiodła przez doliny góry i takie tam. Na Janosika barkach spoczywał wielki ciężar, który mógł się równać tylko z plecakiem wypełnionym prowiantem, śpiworami, namiotami, przenośną kuchenką i sprzętem kulturystycznym niesionym przez Pyzdre. Janosika uwierł kamień w bucie, ale się poświecił i szedł dalej. Nawet zacisną zęby i nadał większe tępo. WIadomo każdy dzień był cenny. I tak właśnie stracili Kwiczoła, który niewytrzymał psychicznie presji misji. Kwiczoł i tak był słabym ogniwem tylko opóźniał marsz. Janosik z grymasem na twarzy zaczoł biec. Biegli w rzędzie Pyzdra Janosik i Szrama. Janosik strategiczną zają pozycję, bo osłaniał Szramę, a i batem smagał Pyzdre. Tak biegli spokojnie, ale Szrama dostał gałęzią. Nie wiadomo z kąd się wzieła ani dokąd zmierzała. Pech chciał ,że wylądowała na głowie Szramy. Szrama chciał biec dalej, ale Janosik nie pozwolił i Pyzdra biegł już z plecakiem i Szramą. Przed pułapkami dopiero się zatrzymali. Pyzdra zaczoł rozbijać obóz, zbierać chrust, kolacje nawet przyrządził, Janosik w tym samym czasie ciężko myslał. Pyzdra nocą wykradł się na sracz i siedział w nim do rana. Rano już Pyzdry nie było pewnie klop go pochłoną.
Janosik został ze Szramą na nich spoczywała cała misja. Janosik puścił Szrame przodem żeby pułapki na własnej klacie rozbrajał. Na początku były amatorskie. Szrama tylko śiniaki łapał i drzewa które na niego spadały. Potem przedzierali się przez rzekę i szrama odpłyną zostawiajac Janosika samego. Janosik dalej sam musaił iść zziębnięty odarty. Zaczoł wspinaczkę bez żadnego sprzętu. Musiał balansowac ciałem żeby wiatr go nie zdmuchną. Janosik cały dzień spędził na skale nawet spał zawieszony na własnych rękach. Spał i się wspinał jednocześnie. Omijał wszystkie przeszkody i kłody jakie mu rzucali pod nogi. Już Janosik był blisko celu ostatnia prosta. I Janoisik wpadł w dół wysłany trującymi kaktusami. Spadek do tego dołu oznaczał jedno... to była szybka śmierćw wielkich cierpieniach. Janosik w osttniejch chwili złapał się palcem u stopy gałęzi. Dla Janosika śmierć zajrzała w oczy. Janosika złapał skurcz w stopie. Janosik się puścił. Spadał próbując zachaczyć o coś paznokcie, ale się nie udało i spadł.
Droga wiodła przez rzeki, morza, oceanay, a czasami kanały. Pyzdra miał załatwić łódkę. Jak zaszli na miejsce to się okazało że ktoś im łódkę stukną, bo nie było blokady na wiosła. To wrócili do groty i mieli ruszyć następnego dnia. Następnego dnia zaspali bo poprzedniego pili za dobre wiatry. Janosik uspakajał, że ma pomysł jak nadrobić stracony czas. Wypłyneli nową łódką skradzioną w pakiecie samochód plus yacht. Płyneli jak królowie świecące słońce, łódka sport. Dobrze im się płyneło więc pokrążyli tydzień żeby się upewnić że to ta wyspa. Janosik powiedział że czas da sie nadrobić.
Na wieczór dotarli. Nie opłacało im się iść w głąb wyspy. Więc rozbili obóz. Zaczeli kulturalnie od browarów win o aromacie siarki. Przy wódce Pyzdra wymiękł. Potem spirytus przy którym Juzeppe wymiekł, Ale na Kwiczoła potrzebny był płyn Borygo. Szrama dotrzymywał kroku, a tu Janosik wyciągną zza dresika Wódkę 500%. Tu Janosik wykazał się techniką i wstrzymał oddech żeby go nie spaliło. Szrama o tym nie wiedział i tak jak stał to obrzygał siebie Janosik i wszystko w promieniu 2 metrów, a potem zasną we własnych haftach. Obrzydliwy to był widok nawet jak dla Janosika, który wiele widział. Tak miną pierwszy dzień na lądzie. Drugiego dnia odbyło się leczenie. Trzeciego dnia zaspali więc postanowili ruszyć 4. Nastęny dzień przeznaczyli na poszukiwanie Juzeppa, który wyszedł po zapałki i nie wrócił. NIe znaleźli go więc poszli po skarby i sławe.
Droga wiodła przez doliny góry i takie tam. Na Janosika barkach spoczywał wielki ciężar, który mógł się równać tylko z plecakiem wypełnionym prowiantem, śpiworami, namiotami, przenośną kuchenką i sprzętem kulturystycznym niesionym przez Pyzdre. Janosika uwierł kamień w bucie, ale się poświecił i szedł dalej. Nawet zacisną zęby i nadał większe tępo. WIadomo każdy dzień był cenny. I tak właśnie stracili Kwiczoła, który niewytrzymał psychicznie presji misji. Kwiczoł i tak był słabym ogniwem tylko opóźniał marsz. Janosik z grymasem na twarzy zaczoł biec. Biegli w rzędzie Pyzdra Janosik i Szrama. Janosik strategiczną zają pozycję, bo osłaniał Szramę, a i batem smagał Pyzdre. Tak biegli spokojnie, ale Szrama dostał gałęzią. Nie wiadomo z kąd się wzieła ani dokąd zmierzała. Pech chciał ,że wylądowała na głowie Szramy. Szrama chciał biec dalej, ale Janosik nie pozwolił i Pyzdra biegł już z plecakiem i Szramą. Przed pułapkami dopiero się zatrzymali. Pyzdra zaczoł rozbijać obóz, zbierać chrust, kolacje nawet przyrządził, Janosik w tym samym czasie ciężko myslał. Pyzdra nocą wykradł się na sracz i siedział w nim do rana. Rano już Pyzdry nie było pewnie klop go pochłoną.
Janosik został ze Szramą na nich spoczywała cała misja. Janosik puścił Szrame przodem żeby pułapki na własnej klacie rozbrajał. Na początku były amatorskie. Szrama tylko śiniaki łapał i drzewa które na niego spadały. Potem przedzierali się przez rzekę i szrama odpłyną zostawiajac Janosika samego. Janosik dalej sam musaił iść zziębnięty odarty. Zaczoł wspinaczkę bez żadnego sprzętu. Musiał balansowac ciałem żeby wiatr go nie zdmuchną. Janosik cały dzień spędził na skale nawet spał zawieszony na własnych rękach. Spał i się wspinał jednocześnie. Omijał wszystkie przeszkody i kłody jakie mu rzucali pod nogi. Już Janosik był blisko celu ostatnia prosta. I Janoisik wpadł w dół wysłany trującymi kaktusami. Spadek do tego dołu oznaczał jedno... to była szybka śmierćw wielkich cierpieniach. Janosik w osttniejch chwili złapał się palcem u stopy gałęzi. Dla Janosika śmierć zajrzała w oczy. Janosika złapał skurcz w stopie. Janosik się puścił. Spadał próbując zachaczyć o coś paznokcie, ale się nie udało i spadł.