Urodzony w swetrze
Urodzony w swetrze
Patrząc na sweter po kimś, nie wiem po kim, wszedłem w umysły rzeszy poprzednich właścicieli. A teraz ja go mam.
Urodzony w swetrze
Życie pojebane, popierdolone w chuj
Bo to jest życie pojebane, popierdolone w chuj
Dzień cały mój
długi w chuj
pojebany
bez reszty zmarnowany
poszedł jebać się
W chuj zaprzedany cały
robieniu, a nie pracy
i uczuciu styrania, nie zmęczenia
styrania
Coś dla ducha coś dla ciała- pobożne życzenia
Bo gdy zużyłeś siłę-
ciało dla duszy
zmienia się w mogiłę.
Urodziłem się w swetrze ciemnofioletowym
w białe kropki i poziome paski
Nie, sweter nie jest nowy
Sweter brzydki, o, życie, bez łaski
Mógłby być bury, nie ma mowy
o nic nie będę się prosić, te poziome paski
mi wystarczą.
Sweter jakby po górniku czy rybaku
Czy tam po menelu jakimś
ktoś dał go ojcu wiedząc o pieniędzy braku
no to mam sweter brzydki i nijaki
do szkoły i do pracy, do sklepu i kościoła
jeden sweter, znak rozpoznawczy polskiej biedy
blokowisko piwsko węgiel niekiedy
do ogrzania
zatęchłego mieszkania
tak żyje kolektyw
urodzony w swetrze
i tacy jak ja
robota marne grosze brak perspektyw
marzenia i miłość
giną
życie to nie bajka, jeden sweter, bieda, twarda walka.
Mówią, że kto chce, ten się wybije, a kto nie chce
w tym zaścianku zgnije
umysłowym
wiążąc koniec z końcem do samego końca dni
policzonych
los popierdolony
Kłamstwa
Mówią nam kłamstwa, bo do szczęścia potrzebne jest złoto
Nie masz pełnego portfela- spadasz w błoto
Nie, nie chodzi o chciwość i żądzę pieniędzy
Ale o marzenia, jedyną miłość dla której można zginąć
aby żyć z nią
cele wyższe życia
Nie osiągniesz ich w nędzy
Zwyczajnie nie zdołasz, nie starczy ci czasu
Cały dzień długi robisz jak niewolnik by zarobić trochę kasy
I przeżyć kolejny dzień długi
Spływają z ciebie potu strugi
jesteś nikim
Urodzony w swetrze jesteś nikim
Tania robocza siła czy na wsi czy w mieście
W fabryce czy sklepie, bieda tobą telepie
Chcesz się zbuntować przeciw rzeczywistości
Romantyczny bunt przeciw upodleniu i blokowisk szarości
Przeciw peerelowi umysłów
Proszę bardzo, odpuść, zajmij się sztuką, spróbuj nie harować jak wół
Nie przeżyjesz miesiąca, nawet pół
wybór twój
Dla nich jesteś jak śmierdzący gnój
chuj
zgiń
zgnij
skonaj z głodu
Jesteś tylko wrzodem
Przestaniesz pracować całą dobę
To nie starczy ci na przeżycie
Nam nie grozi tycie
Mój sweter moim sztandarem
Pod tym sztandarem nie walczy się w chwale
To sztandar szczurów
nikczemny
dla takich jak my, urodzonych w swetrze
nasz trud daremny, nie zmienimy życia
tak skończymy
jak zaczęliśmy,
my, urodzeni w swetrach
ja, urodzony w swetrze.
Urodzony w swetrze
Życie pojebane, popierdolone w chuj
Bo to jest życie pojebane, popierdolone w chuj
Dzień cały mój
długi w chuj
pojebany
bez reszty zmarnowany
poszedł jebać się
W chuj zaprzedany cały
robieniu, a nie pracy
i uczuciu styrania, nie zmęczenia
styrania
Coś dla ducha coś dla ciała- pobożne życzenia
Bo gdy zużyłeś siłę-
ciało dla duszy
zmienia się w mogiłę.
Urodziłem się w swetrze ciemnofioletowym
w białe kropki i poziome paski
Nie, sweter nie jest nowy
Sweter brzydki, o, życie, bez łaski
Mógłby być bury, nie ma mowy
o nic nie będę się prosić, te poziome paski
mi wystarczą.
Sweter jakby po górniku czy rybaku
Czy tam po menelu jakimś
ktoś dał go ojcu wiedząc o pieniędzy braku
no to mam sweter brzydki i nijaki
do szkoły i do pracy, do sklepu i kościoła
jeden sweter, znak rozpoznawczy polskiej biedy
blokowisko piwsko węgiel niekiedy
do ogrzania
zatęchłego mieszkania
tak żyje kolektyw
urodzony w swetrze
i tacy jak ja
robota marne grosze brak perspektyw
marzenia i miłość
giną
życie to nie bajka, jeden sweter, bieda, twarda walka.
Mówią, że kto chce, ten się wybije, a kto nie chce
w tym zaścianku zgnije
umysłowym
wiążąc koniec z końcem do samego końca dni
policzonych
los popierdolony
Kłamstwa
Mówią nam kłamstwa, bo do szczęścia potrzebne jest złoto
Nie masz pełnego portfela- spadasz w błoto
Nie, nie chodzi o chciwość i żądzę pieniędzy
Ale o marzenia, jedyną miłość dla której można zginąć
aby żyć z nią
cele wyższe życia
Nie osiągniesz ich w nędzy
Zwyczajnie nie zdołasz, nie starczy ci czasu
Cały dzień długi robisz jak niewolnik by zarobić trochę kasy
I przeżyć kolejny dzień długi
Spływają z ciebie potu strugi
jesteś nikim
Urodzony w swetrze jesteś nikim
Tania robocza siła czy na wsi czy w mieście
W fabryce czy sklepie, bieda tobą telepie
Chcesz się zbuntować przeciw rzeczywistości
Romantyczny bunt przeciw upodleniu i blokowisk szarości
Przeciw peerelowi umysłów
Proszę bardzo, odpuść, zajmij się sztuką, spróbuj nie harować jak wół
Nie przeżyjesz miesiąca, nawet pół
wybór twój
Dla nich jesteś jak śmierdzący gnój
chuj
zgiń
zgnij
skonaj z głodu
Jesteś tylko wrzodem
Przestaniesz pracować całą dobę
To nie starczy ci na przeżycie
Nam nie grozi tycie
Mój sweter moim sztandarem
Pod tym sztandarem nie walczy się w chwale
To sztandar szczurów
nikczemny
dla takich jak my, urodzonych w swetrze
nasz trud daremny, nie zmienimy życia
tak skończymy
jak zaczęliśmy,
my, urodzeni w swetrach
ja, urodzony w swetrze.
oj, chujowe życie, chujowe...wieczorami chłopcy wychodzą na ulice bo wieczorami nie widać szarości...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:19 ]
jedno co warto to postękać warto...
nie wiem, kurwa, jakoś chyba wyrastam z tych schematów...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:20 ]
albo nie wiem co to życie jako bananowy chłoptaś z nosem unurzanym w drogiej kokainie...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:19 ]
jedno co warto to postękać warto...
nie wiem, kurwa, jakoś chyba wyrastam z tych schematów...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:20 ]
albo nie wiem co to życie jako bananowy chłoptaś z nosem unurzanym w drogiej kokainie...
no, ale Grabaż teraz śpiewa, że...
Ty ciągle i wciąż masz mi za złe, że już nie mieszkam w Punk Rock City
Mieszkam w całkiem innym miejscu Polski i cierpię na syndrom sztokholmski
[ Dodano: 2011-04-12, 15:47 ]
i na wywiad z Gazecie Wyborczej zakłada bluzę dresową Adidasa...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:52 ]
...co nie zmienia faktu, że SNL to bardzo dobra kapela, w której Grabaż ma jednak coś więcej do powiedzenia niż "no future" i "jebać system"...
Ty ciągle i wciąż masz mi za złe, że już nie mieszkam w Punk Rock City
Mieszkam w całkiem innym miejscu Polski i cierpię na syndrom sztokholmski
[ Dodano: 2011-04-12, 15:47 ]
i na wywiad z Gazecie Wyborczej zakłada bluzę dresową Adidasa...
[ Dodano: 2011-04-12, 15:52 ]
...co nie zmienia faktu, że SNL to bardzo dobra kapela, w której Grabaż ma jednak coś więcej do powiedzenia niż "no future" i "jebać system"...
Rety... "Urodzony w swetrze" to zupełnie inny temat niż "Welwetowe swetry", inny temat niż "życie polskiego dresiarstwa", dotyczy zupełnie innego gatunku człowieka niż narzekający Polak, traktuje o zupełnie innym problemie niż jebanie systemu, a już na pewno nie o szarości życia. Rebelie i zmienianie systemu, a także polskie raperskie nawijki o jebaniu policji i blokowisk w ogóle nawet nie dotykają tematu "urodzonych w swetrze". Napisałem żeby obśmiać hip-hop, to fakt, ale w gruncie rzeczy to dotyczy zupełnie innych spraw. Przeczytajcie jeszcze raz. Wyobraźcie sobie bohatera w swetrze, może to wam pomoże.
[ Dodano: 2011-04-13, 17:07 ]
a początek żywcem zwaliłem z innej nawijki z tego portalu, która tutaj spotkała się z aprobatą, jak widać nikt nie dostrzegł aluzji
[ Dodano: 2011-04-13, 17:07 ]
a początek żywcem zwaliłem z innej nawijki z tego portalu, która tutaj spotkała się z aprobatą, jak widać nikt nie dostrzegł aluzji
no faktycznie coś mi podjeżdżało innym tekstem... zdaje się Ptakojuniora... ale tych wysublimowanych różnic jakoś nie chwytam... nie ta bajka chyba...
[ Dodano: 2011-04-13, 17:38 ]
tylko wiesz co... jest taki problem... kiedyś mnie bolało, że czytelnik nie skumał, nie poszedł za moją wizją, za obrazem, za klimatem... faktycznie, pierwsze co się budziło to: "Ależ ten czytelnik tłumok, ja mu o niebie, ten mi o dupie..."... a teraz odwracam to myślenie i reflektuję: "Kurwa, a może to ja nie dałem rady, jakieś mam pozatykane kanaliki i nie potrafię wyrazić o co kaman..."...
[ Dodano: 2011-04-13, 17:38 ]
tylko wiesz co... jest taki problem... kiedyś mnie bolało, że czytelnik nie skumał, nie poszedł za moją wizją, za obrazem, za klimatem... faktycznie, pierwsze co się budziło to: "Ależ ten czytelnik tłumok, ja mu o niebie, ten mi o dupie..."... a teraz odwracam to myślenie i reflektuję: "Kurwa, a może to ja nie dałem rady, jakieś mam pozatykane kanaliki i nie potrafię wyrazić o co kaman..."...
cała ta wypowiedź opiera się na błędnym, a może bardziej pasowałoby słowo, ograniczonym wymiarowo podejściu do relacji autor-czytelnik. twórca nie powinien zakładać sobie łańcuchów w postaci chęci bycia zrozumianym, czy też co gorsze potrzeby by odbiorca poszedł za wizją. pomysł by w ogóle myśleć o czytelniku w trakcie aktu tworzenia to absurd.dean pisze:
[ Dodano: 2011-04-13, 17:38 ]
tylko wiesz co... jest taki problem... kiedyś mnie bolało, że czytelnik nie skumał, nie poszedł za moją wizją, za obrazem, za klimatem... faktycznie, pierwsze co się budziło to: "Ależ ten czytelnik tłumok, ja mu o niebie, ten mi o dupie..."... a teraz odwracam to myślenie i reflektuję: "Kurwa, a może to ja nie dałem rady, jakieś mam pozatykane kanaliki i nie potrafię wyrazić o co kaman..."...
oczywiście nie oznacza, to że celem ma być pozostanie nieodgadnionym. idąc dalej tym tropem, można nawet wysnuć wniosek, że wartość twórcy można zbadać, oceniając wartość czytelnika, który go zrozumiał
Według mnie sztuka jest przede wszystkim relacją twórca-komunikat-odbiorca. Żaden z tych elementów istniejący osobno za cholerę nie doprowadzi do estetycznego wstrząsu. Powiedz mi w jaki sposób autor jest w stanie nie myśleć o odbiorcy, skoro (w przypadku poezji) jego tworzywem jest słowo, a celem - nadanie komunikatu. Możemy rozprawiać o czystej formie, o futurystycznych czy minimalistycznych eksperymentach w poezji, ale - jak czas pokazał - to były tylko eksperymenty. Zaprzeczasz w jednej wypowiedzi sam sobie: pomysł by w ogóle myśleć o czytelniku w trakcie aktu tworzenia to absurd. oczywiście nie oznacza, to że celem ma być pozostanie nieodgadnionym. no to absurd czy komunikat? tak naprawdę zresztą, w tym co powiedziałem wcześniej była zawarta prawda ogólnoludzka, nie tyle dotycząca twórców, tworzywa czy odbiorcy - najpierw szukaj błędów w sobie, a nie w otaczającym świecie i ludziach wokół.
tutaj odpowiedziałeś jakoś normalniedean pisze:Rajski, czy Ty mnie kochasz? Tyle w Tobie czułości dla mnie, że czuję się onieśmielony Twymi zalotami.
zakładałem, że znowu wytężysz szare komórki
a ja w ramach porannej rozrywki, będę się głowił, jak tu jednak tobie dojebać
przecież tak bardzo lubię, jak nie trzymasz ciśnienia i rzucasz się jak piskorz
niestety natura rezonera i dopiero co powstała potrzeba bycia autorytetem wzięła górędean pisze: Według mnie sztuka jest przede wszystkim relacją twórca-komunikat-odbiorca. Żaden z tych elementów istniejący osobno za cholerę nie doprowadzi do estetycznego wstrząsu. Powiedz mi w jaki sposób autor jest w stanie nie myśleć o odbiorcy, skoro (w przypadku poezji) jego tworzywem jest słowo, a celem - nadanie komunikatu. Możemy rozprawiać o czystej formie, o futurystycznych czy minimalistycznych eksperymentach w poezji, ale - jak czas pokazał - to były tylko eksperymenty. Zaprzeczasz w jednej wypowiedzi sam sobie: pomysł by w ogóle myśleć o czytelniku w trakcie aktu tworzenia to absurd. oczywiście nie oznacza, to że celem ma być pozostanie nieodgadnionym. no to absurd czy komunikat? tak naprawdę zresztą, w tym co powiedziałem wcześniej była zawarta prawda ogólnoludzka, nie tyle dotycząca twórców, tworzywa czy odbiorcy - najpierw szukaj błędów w sobie, a nie w otaczającym świecie i ludziach wokół.
skoro już jednak powyżej odkryłem karty, zamilknę
i dalej w spokoju wczytywać się będę w prawdy ogólnoludzkie, które tak wesoło
uśmiechają się do mnie z twoich wypowiedzi
[ Dodano: 2011-04-14, 08:55 ]
p.s.dean pisze: Zaprzeczasz w jednej wypowiedzi sam sobie: pomysł by w ogóle myśleć o czytelniku w trakcie aktu tworzenia to absurd. oczywiście nie oznacza, to że celem ma być pozostanie nieodgadnionym.
nie ma tu żadnego zaprzeczania sobie -
jeśli ktoś chciałby być nieodgadnionym, to właśnie myślałby o czytelniku, żeby ten go nie zrozumiał
może prościej streszczę, to o co mi chodziło
autor powinien mieć wyjebane na to, czy ktoś go zrozumie, czy nie (w każdym razie jest to jedna z możliwości, o tyle korzystna, bo autor nie nakłada na siebie ograniczeń)
Ach, więc chodzi o to by mi dojebać. A przez chwilę myślałem, że polubiłeś dyskusję dzielenie się poglądami, piękne spory... Nie szkoda Ci energii na prowokowanie mnie? Podobałoby Ci się gdybym pojechał z Tobą jak z gównem? Masz taką fantazję skatologiczną ze mną w roli głównej? Tej części swoich preferencji seksualnych jeszcze nie eksplorowałeś? Obawiam się, że nie będzie Ci to dane, Rajski, ponieważ nie jesteś w stanie mi dojebać. Dojebać może mi ktoś, kogo cenię, kogo szanuję, a nie byle chłystek, który podnieca się niezdrowo gdy wyprowadzi kogoś z równowagi, a na kogoś takiego właśnie się kreujesz. Toleruję Cię, a nawet darzę pewną dozą sympatii, bo niegłupi z Ciebie chłopak, tylko niestety kurewsko pogubiony. Oczywiście, ja wiem jaki jest Twój model funkcjonowania w sieci i w relacjach z innymi ludźmi i spodziewam się, że jeszcze przez długi czas nic się tu nie zmieni. Gdzieś tam jednak wiesz, zawsze tli się nadzieja, że jednak uda się porozmawiać z drugim człowiekiem chociażby na temat sztuki, relacji nadawca-komunikat-odbiorca oraz ograniczeń z definicji nałożonych na każdy z elementów tego układu... Cóż, jeszcze nie tym razem.
Odniosę się natomiast do jeszcze jednej kwestii: Nawet gdybym miał potrzebę bycia autorytetem. Cóż w tym złego? Zauważyłem, że masz tendencję do deprecjonowania pojęć pozytywnych i na odwrót - inflacji pojęć negatywnych. Takt i wyczucie nazywasz z obrzydzeniem "polityczną poprawnością", "autorytet" skojarzysz z nadętym egotykiem przekonanym do usrania o własnej racji, "rezonerem" nazwiesz kogoś, kto ma potrzebę wymiany poglądów, a bezhołowie określisz "przełamywaniem ograniczeń", autodestrukcję - hedonizmem połączonym z filozoficzną zadumą nad absurdem istnienia, kłamstwo - kreatywnością, draństwo - dostosowaniem do warunków zewnętrznych, w końcu czarny to tak naprawdę jeden z odcieni bieli itd. Mnie tego nie trzeba uczyć - robiłem to latami - tak zawodowo jak i rekreacyjnie. Ale było w tym jakieś rozpaczliwe zafałszowanie rzeczywistości. Relatywizacja bywa przyjemną rozrywką salonową, ale przecież pod nadbudową słów tkwi jednak prawdziwe znaczenie pojęć, jeśli nie obiektywna - to przynajmniej intersubiektywna - ocena czynów i zdarzeń. Sam żyłem w takiej krainie krzywych luster i wiem jedno - więcej z tego było cierpienia i zagubienia niż radości z kuglarskiego strojenia min, bawienia się w ciuciubabkę czy wykorzystywania narzędzi intelektualnych do bełtania sobie samemu i innym ludziom w głowach.
Ja zdecydowanie nie nadaję się na autorytet (chrońcie bogowie tych, którzy chcieliby mnie naśladować) - mam tego świadomość. Mówię tylko o swoich poglądach, odczuciach, wrażeniach. Jeśli jest w tym doza prawdy czy słuszności - w żaden sposób nie czyni to ze mnie autorytetu. Bo ten jest funkcją złożoną z kilku cech, których mi brakuje. Autorytet ma ktoś, kogo określamy mianem "mądry", a przez mądrość rozumiem taką kombinację inteligencji, wiedzy, doświadczenia i dobroci, którą przy ogromnym wysiłku i wewnętrznej dyscyplinie, a przede wszystkim - po głębokim przewartościowaniu myślenia o sobie, świecie i relacjach z ludźmi - być może kiedyś osiągnę. Czego i Tobie, Rajski, życzę.
Odniosę się natomiast do jeszcze jednej kwestii: Nawet gdybym miał potrzebę bycia autorytetem. Cóż w tym złego? Zauważyłem, że masz tendencję do deprecjonowania pojęć pozytywnych i na odwrót - inflacji pojęć negatywnych. Takt i wyczucie nazywasz z obrzydzeniem "polityczną poprawnością", "autorytet" skojarzysz z nadętym egotykiem przekonanym do usrania o własnej racji, "rezonerem" nazwiesz kogoś, kto ma potrzebę wymiany poglądów, a bezhołowie określisz "przełamywaniem ograniczeń", autodestrukcję - hedonizmem połączonym z filozoficzną zadumą nad absurdem istnienia, kłamstwo - kreatywnością, draństwo - dostosowaniem do warunków zewnętrznych, w końcu czarny to tak naprawdę jeden z odcieni bieli itd. Mnie tego nie trzeba uczyć - robiłem to latami - tak zawodowo jak i rekreacyjnie. Ale było w tym jakieś rozpaczliwe zafałszowanie rzeczywistości. Relatywizacja bywa przyjemną rozrywką salonową, ale przecież pod nadbudową słów tkwi jednak prawdziwe znaczenie pojęć, jeśli nie obiektywna - to przynajmniej intersubiektywna - ocena czynów i zdarzeń. Sam żyłem w takiej krainie krzywych luster i wiem jedno - więcej z tego było cierpienia i zagubienia niż radości z kuglarskiego strojenia min, bawienia się w ciuciubabkę czy wykorzystywania narzędzi intelektualnych do bełtania sobie samemu i innym ludziom w głowach.
Ja zdecydowanie nie nadaję się na autorytet (chrońcie bogowie tych, którzy chcieliby mnie naśladować) - mam tego świadomość. Mówię tylko o swoich poglądach, odczuciach, wrażeniach. Jeśli jest w tym doza prawdy czy słuszności - w żaden sposób nie czyni to ze mnie autorytetu. Bo ten jest funkcją złożoną z kilku cech, których mi brakuje. Autorytet ma ktoś, kogo określamy mianem "mądry", a przez mądrość rozumiem taką kombinację inteligencji, wiedzy, doświadczenia i dobroci, którą przy ogromnym wysiłku i wewnętrznej dyscyplinie, a przede wszystkim - po głębokim przewartościowaniu myślenia o sobie, świecie i relacjach z ludźmi - być może kiedyś osiągnę. Czego i Tobie, Rajski, życzę.
czy to jest ten takt i wyczucie, o którym piszesz poniżej?dean pisze: Podobałoby Ci się gdybym pojechał z Tobą jak z gównem? Masz taką fantazję skatologiczną ze mną w roli głównej? Tej części swoich preferencji seksualnych jeszcze nie eksplorowałeś?
Takich właśnie buców jest masa na internecie, przyznaję, działają mi na nerwy.dean pisze: "autorytet" skojarzysz z nadętym egotykiem przekonanym do usrania o własnej racji
a to ciekawe? gdzie to przeczytałeś? w wyborczej? u michnika? dalej szukasz tam swoich autorytetów?dean pisze: kłamstwo - kreatywnością, draństwo - dostosowaniem do warunków zewnętrznych, w końcu czarny to tak naprawdę jeden z odcieni bieli itd.
ogólnie znowu nie trzymasz ciśnienia
nie, Rajski... to były pytania o Twoje potrzeby...Marcin Rajski pisze:dean napisał/a:
Podobałoby Ci się gdybym pojechał z Tobą jak z gównem? Masz taką fantazję skatologiczną ze mną w roli głównej? Tej części swoich preferencji seksualnych jeszcze nie eksplorowałeś?
czy to jest ten takt i wyczucie, o którym piszesz poniżej?
nie czuję obowiązku tłumaczenia się przed Tobą ze swoich niegdysiejszych przekonań politycznych...Marcin Rajski pisze:dean napisał/a:
kłamstwo - kreatywnością, draństwo - dostosowaniem do warunków zewnętrznych, w końcu czarny to tak naprawdę jeden z odcieni bieli itd.
a to ciekawe? gdzie to przeczytałeś? w wyborczej? u michnika? dalej szukasz tam swoich autorytetów?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość