Ja się od zawsze śmierci bałem,
Na samą myśl o niej - wciąż drżałem,
Po jakie licho człek się rodzi,
Żeby z padołu tego schodzić ?
Wciąż brała mnie "jasna cholera",
Gdy człowiek bez sensu umierał
I chociaż rad lekarzy słuchał,
To i tak brała go Kostucha.
Mnie się dość długo żyć udało,
Czasem bolało i strzykało
I choć niejedno już widziałem,
To jednak wciąż się śmierci bałem.
Pewnego razu o północy,
Gdy kiepsko czułem się, w niemocy,
Ktoś z całej siły w drzwi me wali.
Sądziłem, że to gdzieś się pali,
A to śmierć nagle się zjawiła.
Do się zaprasza, ręką kiwa...
A ja o dziwo - uwierz brachu,
Nie czuję ani grama strachu!
Przecieram oczy, znów przetarłem,...
Ze śmiechu omal nie umarłem,
Ona zdziwiona stała boso
I tradycyjnie w ręku z kosą
spalinową "DEMON"
kres erekcjato
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości