Majkel
Niebo mnie nie chce i boi siê piek³o
Dzieñ jak co dzieñ . Pochmurne , zalane , rozmazane niebo . Otula³o ten mizerny padok ludzkiej miernoty i w±tpliwo¶ci . Czasami niebo lekko rozja¶nia³o ukazuj±c Bramê Piotra . Jako wnêkê przeznaczenia . I kolejki jak za komuny z karteczk± po czerstwe bu³ki .Ludzie szli nie wiedz±c co ich czeka . Gloria , upadek , czy wewnêtrzna kastracja .
Kruki przysiadywa³y na ziemskim dywanie ¿ebrz±c o okruchy jak±¶ stêch³± staruszkê . Pies z kulaw± nog± weso³o merda³ ogonem . Zapewne chory na umy¶le . Z tym swoim ma³ym mó¿d¿kiem . Przecie¿ nic mu nie przeszkadza ¿e kto¶ na niego ³ypie napastliwym wzrokiem i zapewne dostanie kamieniem a je¿eli mu siê poszczê¶ci to zginie ¶mierci± naturaln± pod ko³ami setek ciê¿arówek dostawczych . Kogo mo¿e obchodziæ ¿e zgin±³ bezdomny pies ? W³a¶ciciel pewnie zalany w cztery dupy nie odbiega rozumem na przeciwny biegun . Tam jaka¶ dziewczynka broczy po ka³u¿ach . Wiatr rozdmuchuje jej w³osy tworz±c z niej Królow± Podmuchu . Za kilkana¶cie lat czyni±c z niej jedn± z wielu dam seksu . Potoczne kurwy odesz³y w niepamiêæ wielu-niewielu wykszta³ciuchów . Za to kobiety lekkich obyczajów wci±¿ rzuca³y siê na sesje l±duj±c na czworaka na perkatym ³o¿u strato-dziewictwa . Tak koñczy³ cz³owiek w czelu¶ci Hadesu . Mitycznego , politycznego rynsztoka . Tak sz³y szuje podkasuj±c rêkawy , fanatycy monoteizmu , geje i lesbijki . I szarzy ludzie .
Na zniszczonej ³awce w parku siedzia³ ch³opak . Zaci±ga³ siê papierosem . My¶la³ albo i nie my¶la³ . By³ to Majkel . Czarnow³osy , przystojny ale bardzo dziwny o duszy sczernia³ego romantyka . Wysokie drzewa by³y dla niego schronem . Â?awka niejednokrotnie prycz± . Znaczy ³ó¿kiem . Mo¿e i ³o¿em z baldachimem . Ale tak wygodnie nie by³o . Deszcz la³ nieustannie , siedzenie bola³o , cherla³ i krztusi³ siê raz po raz . Znalaz³ papierosa na chodniku wczoraj po po³udniu . Nikt nie wiedzia³ ¿e w³a¶nie zapala swojego pierwszego . By³ sam nie licz±c Profesora . Biedaka zbieraj±cego puszki albo po prostu szwendaj±cego siê bez celu . Kiedy¶ podobno by³ niez³ym kumem na uniwerku . Ale tak naprawdê to cholera go wie sk±d siê wzi±³ .
Majkel jako syn jednego z udzia³owców mia³ sporo pieniêdzy , mamony , waluty . Ojciec p³aci³ na niego wysokie alimenty . Po³owê przepija³a matka a reszta dostawa³a siê jemu . Sam sobie gotowa³ . Cierpia³ na pewne zaburzenia . By³ idealist± . Nie pasowa³ do ¶wiata chipów , Internetu . Jego ¶wiat obraca³ siê w trochê innym ¶wietle . Religia by³a dla niego niezbêdn± konieczno¶ci± . Mi³o¶æ ? Mi³o¶ci za bardzo nie zna³ . Nie mia³ kogo przytuliæ . Stara³ siê byæ twardym . Matki nie by³o staæ na czu³e gesty . Zreszt± i tak ich nie chcia³ . Ojciec odszed³ od niej dwa lata temu . Nie rozumieli siê zbyt dobrze na p³aszczy¼nie utopijnego seksu . Po rozwodzie matka sta³a siê alkoholiczk± . Nie musia³a pracowaæ chocia¿ czasami wymyka³a siê w nocy . Raz przyprowadzi³a do domu kilku facetów . Ka¿dy zer¿n±³ j± kilka razy . By³a pijana . Majkel widzia³ wszystko przez uchylone drzwi . Zreszt± przy takim wyciu nikt by nie zasn±³ . Mo¿e po za¿yciu leków nasennych . Ale nie Majkel nie bra³ ¿adnych pigu³ek . Nie wiadomo do koñca dlaczego . Lekarzowi powiedzia³ ¿e nie bêdzie niszczy³ swojej egzystencji takimi ¶mieciami . Prawda jest taka ¿e potrzebowa³ tych diabolicznych wspomagaczy . Dla równowagi ducha . Wróæmy do owego dnia naszej opowie¶ci .
Kilka ptaków wydziera³o swe gardziele przekrzykuj±c monotonn± melodiê kapi±cego deszczu . Majkel zaci±ga³ siê papierosem albo przynajmniej próbowa³ siê nim zaci±gn±æ . Wcale to nie by³o takie mi³e jak mówili mu koledzy . Profesor poszed³ ju¿ sobie pewnie ¿ebraæ po ludziach . Mo¿e znajd± siê ludzie dobrej woli którzy sypn± trochê grosza . Tylko g³upiec liczy na lito¶æ drugiego g³upca . Tak wiêc Majkel zosta³ sam . Przygarbiony na ³awce . Dym k³êbi³ siê ko³o niego jak rój komarów . Które za wszelk± cenê nie chcia³y odlecieæ . Matka zapewne zapomnia³a o kolacji dla niego . Natomiast mia³a zadziwiaj±co dobr± pamiêæ co do godziny-brandowej . Majkel my¶la³ w³a¶nie o swoim ¿yciu . Robi³ to bardzo czêsto . By³a to jego karma . Powo³anie . My¶lenie o sobie . Idea³ach . Grzechach . Roznegli¿owanych kobietach na wy¶cie³anych aksamitem harlemskich ³o¿ach . Od miesi±ca Majkel uleg³ pewnej przemianie . Zmieni³ siê . Zacz±³ wiêcej mówiæ . A nawet pozna³ kilku przyjació³ . Sta³ siê nawet ich idolem . Pewnym Guru . Mieli siê spotkaæ dzisiaj wieczorem . Papieros ju¿ siê wypali³ . By³ to najd³u¿ej pal±cy siê papieros . Tak . To jest równie wa¿ne . Deszcz ju¿ ca³kowicie usta³ . Wlók³ siê po kocich ³bach rozmy¶laj±c o dzisiejszym spotkaniu . Ksiê¿yc rzuca³ po¶wiatê o¶wietlaj±c ciemny zagajnik . Niebo by³o wyj±tkowo gwie¼dziste . Ludzie gasili powoli ¶wiat³a w domach . Po³owa z nich wzniesie codzienne , rytualne mod³y do swego Boga . Czê¶æ u¶nie z bol±cym od nie jedzenia brzuchem . Ich przeciwieñstwo za¶ po wytwornej kolacji przy ¶wiecach i winie po³o¿y siê przy swoich o dziesiêæ lat m³odszych ¿onach i s³odko za¶nie pod wp³ywem b³ogiego masa¿u . Udaj±c siê wprost do krain Wisznu . Demony Seksu obudz± siê do ¿ycia . Chocia¿ one chyba nigdy nie ¶pi± .
Majkel skrêci³ w jedn± z alejek na Rozdro¿ach . Prowadzi³a ona do Nik±d . Bo nik±d tak naprawdê dla m³odych znaczy wszêdzie . Trzeba byæ wszêdzie i robiæ rzeczy ró¿ne nawet te grzeszne . Wtedy ma siê temat w towarzystwie . Poznaje siê siebie . Majkel i jego przyjaciele tacy byli . Naomi uprawia³a ju¿ seks i pali³a marihuanê . Ale czy nie mia³a takiego prawa ? By³a jak wielu m³odych zdewastowana przez media . Rodzice oddawali siê pracy . Jej ¿ycie by³o pewn± doz± uprzejmo¶ci . Zachowaniem nabytej kultury która by³a niczym innym jak pustymi s³owami wygrawerowanymi na jej umy¶le . Proszê . A dziêkujê bardzo . Mo¿e zrobiæ herbatê ? My pijamy tylko kawê . Â?ycie jest brutalne . Jest jak rynna po której sp³ywa Niebieski syf . Ulotny jak puch z rozdmuchanego mlecza . Takim kordonem my¶li sterowa³ Majkel . By³ odpowiedzialny za swoj± grupê . Czu³ siê jak doros³y . By³ potrzebny i to napêdza³o motor jego wewnêtrznej infrastruktury . Min±³ dom w którym rzekomo straszy . Powiesi³ siê tam kiedy¶ cz³owiek . John siê nazywa³ . By³ agnostykiem . Zabi³a go cywilizacja . Nie móg³ siê odnale¼æ w nowoczesnym ¶wiecie . Wybra³ najprostsze rozwi±zanie . ¦mieræ przez powieszenie na pasku od spodni . Lecz czy to jest , jak ludzie mówi± proste wyj¶cie dla tchórza ? Czy mo¿e na odwrót . Zosta³ bohaterem Abbadonu . Podw³adnym Akrazjela , stró¿a ostatniej bramy piekie³ ? ¦mieræ jest tylko przej¶ciem w inny wymiar , mawia³ Majkel .
Dotar³ na miejsce . By³ to ma³y sk³ad z³omu . Za³o¿yli tam swoj± ma³± kwaterê gdzie mogli kontemplowaæ na ró¿ne tematy . Gdzie lata³y nad ich g³owami Anio³y a demony k³ad³y siê pod stopami i ³asi³y siê jak perskie koty . Na miejscu jak zawsze by³a ju¿ Naomi . Jej piêkne niebieskie oczy l¶ni³y w md³ym ¶wietle . Zapali³a ju¿ zapachowe ¶wiece i jedn± wiêksz± normaln± . Po chwili wpad³ zdyszany Têpy i Seid . Seid by³ znany jako Wymowa . Zawsze poucza³ innych jak poprawnie akcentowaæ s³owa . Mo¿e dlatego ¿e szczyci³ siê swoim akcentem . Nikt nie domy¶li³by siê ¿e jest mieszañcem . Karta historii wiele pokoleñ pomiesza³a i krew warzy³a siê ro¿nymi sk³adnikami . Natomiast Têpy by³ prawdê mówi±c ostry . Mia³ w sobie nie ostudzony zapa³ . Ta m³odzieñcza zapalczywo¶æ i pasja utrzymywa³y go przy ¿yciu . Pojawi³ siê jeszcze Mat i Pat . Bli¼niacy zajêli miejsce ko³o Naomi w krêgu . Po chwili milczenia powstali . U¶miechniêci i rado¶ni jak m³ode owieczki na bujnej ³±ce . Nie by³o tu miejsca dla wilka . Dla alkoholowego-szatana . Dla Upad³ego Anio³a . Zazdrosnego o mizernego , niedoskona³ego cz³owieka . By³a tylko szóstka . Zdali sobie relacje ze swoich poczynañ . Co by³o obowi±zkowe w grupie . Ka¿dy jak na spowiedzi opowiada³ o swoich grzechach . O tym czy podgl±da³ siostrê pod prysznicem . Czy wybiera³ pieni±dze z torebki mamy . Tak . Wszystko co marno¶æ warte jest lito¶ci . Za¶ doskona³o¶æ nie jest warta obsesji bo i tak przegrywa ze ¶mierci± . Majkel wierzy³ w lepsze ¿ycie . Po¶miertna egzystencja . Unosz±ce siê cia³a astralne . Przekazuj±ce cz³owiekowi wskazówki . Ch³opak wyst±pi³ na ¶rodek i przemówi³ tym swoim miêkkim g³osem nastolatka .
- Pamiêtajcie przyjaciele ¿e nie mo¿emy popadaæ w rutynê . Nie czas na seks i dragi . Naomi kochanie . Czy wa¿ne dla ciebie jest doznanie cielesnej b³ogo¶ci ?
Wiedzia³a ¿e nie ma odpowiadaæ . S³ucha³a go jak swojego mentora . By³o w nim co¶ filozoficznego . Iskra doskona³o¶ci .
- Spotykamy siê po raz kolejny . Dzisiaj zapali³em swojego pierwszego papierosa . Pozna³em jak to jest byæ dymem . Pat namówi³e¶ mnie do tego i za to ci dziêkuje . Bo pozna³em i rozwa¿y³em . Zasmakowa³em i potrafiê os±dziæ czy to gorycz czy s³odycz . Jeste¶my szczeniakami dla naszych matek . Nasieniem rozpusty dla naszych ojców . Pamiêtam Naomi jak opowiada³a¶ o swoim pierwszym razie . Dzisiaj ka¿dy z nas opowie historiê . Mieli¶cie siedem b³ogos³awionych dni na jej stworzenie . Têpy zacznie .
Opowie¶æ Têpego o Po¿±daniu
Ma³± wioskê na pewnej równinie ogarn±³ po¿ar . ¦wietlista ³una bi³a wysoko w niebo grzej±c w stopy ¦wiêtych i Anio³y . Ludzie tracili swe domy . Nie nad±¿ali z noszeniem wiader . Pali³y siê stodo³y . S³ychaæ by³o zawodzenie trzody . Jeden ¼rebak wybieg³ na pó³ zwêglony . Wiêc trzeba by³o go dobiæ . W powietrzu czu³o siê sw±d spalonych cia³ ludzi i zwierz±t . Zap³akana kobieta z czê¶ciowo zdeformowan± twarz± g³o¶no zawodzi³a nad losem swego mê¿a . Skóra schodzi³a jej p³atami . S³one ³zy pali³y jak ¿ywe ognie . Ale ona ju¿ nic nie czu³a . Czasami zdawa³o jej siê ¿e widzi swego ukochanego w bia³ej szacie . U¶miecha³ siê do niej . Wtedy ³zy cierpienia zmienia³y siê w ³zy rado¶ci . Zamiast paliæ koi³y . A nastêpnie ze zdwojon± si³± zasala³y odkryte tkanki . Na ten apokaliptyczny obraz patrzy³ pewien wys³annik lorda Camon . Obok stali jego gwardzi¶ci . Obserwowali matowym wzrokiem cierpienie ubogiego ludu . Czuli do siebie odrazê . Wielu z nich mia³o tu swoich krewnych . Sprzedali ich jak Judasze . Kajfaszem okaza³ siê lord Camon . W³a¶ciciel kilkunastu wsi . Zdawali sobie sprawê ¿e nie byli od niego lepsi . Kiedy¶ ich zniszczone moralnie dusze bêd± katowane w piekielnych ku¼niach Hadesu . Tak . Najgorsza jest ¶lepota . Zdrada . Tchórzostwo .
By³a z nimi zwi±zana kobieta . Piêkna o blond w³osach . Miota³a siê w¶ciekle próbuj±c zrzuciæ z siebie powrozy . By³a ¶liczna w swej dziko¶ci . Taka naturalna . Niewolnica Babilonii . Zielone oczy zaszklone jeziorem ³ez . Strumieni sumienia . Odzewu duszy . By³a bardzo m³oda . Ledwie co nadawa³a siê do pasania krów . Mia³a g³adk± cerê . Jej rêce nie zgrubia³y od trzymania sznura . Piersi nie obwis³y . Skóra by³a mocno naci±gniêta jak na ros³ej sarnie . ¦redniowieczna królowa Kleopatra . Ca³a w swej okaza³o¶ci .
Lord Camon wyda³ rozkaz podpalenia wsi . Toczy³ o ni± spór z innym lordem gdy¿ wykracza³a ona w czê¶ci kilku pól poza granice jego jestestwa . Akurat tak siê z³o¿y³o ¿e kobieta któr± sobie upatrzy³ mieszka³a kilka staj od granic jego majestatu . Kiedy pierwszy raz j± ujrza³ nie móg³ uwierzyæ w to ¿e p³ynie w niej pospolita krew . Zbruka³a ona jej cia³o czyni±c j± zwyk³± dziewk± na pos³ugach . Jej zadaniem mia³o byæ rodzenie dzieci i praca . Ci±g³a , monotonna praca . Szlachetnie urodziæ siê to znaczy tyle co byæ spadkobierc± barbarzyñców . Silnych jednostek które swoj± charyzm± poprzez pokolenia ustawia³y poddanych jak im siê ¿ywnie podoba³o . Nikomu to dotychczas nie przeszkadza³o . Postanowi³ ¿e uczyni z tej dziewki swoj± na³o¿nice . Bêdzie zaspokajaæ jego nienasycone potrzeby . Imaginacje seksualne tak podobne a zarazem ró¿ne od zwierzêcych kopulacji . B³êkit osocza po³±czy siê z szaro¶ci± wnêki jej ³ona . Piêkna dalej bêdzie maskarad± . Jedynie przyodzieje maskê . Maskê gracji i wdziêku . Wyszukanych manier . Specyficznego chodu i u¶miechu . A kiedy twarz pokryj± pierwsze zmarszczki . Piersi nie bêd± ju¿ tak jêdrne . Stanie siê jedn± z wielu dam . Chêdo¿±c± siê ze stra¿± i goñcami .
Dziewczyna p³aka³a . Bo jak¿e nie p³akaæ kiedy dom siê pali a ukochanego nie widaæ ? Tak . Wbrew temu co my¶la³ Lord Camon nie by³a dziewic± . Â?ycie na równinie jest zupe³nie inne ni¿ to na salonach . Wisznu zbiera owoce . Zasiewa w duszach pragnienie . Kocha³a ona stajennego . Nie jeden raz dawali upust swemu uczuciu na sianie . Pot la³ siê z nich strumieniami . Tunel uciechy to ja¶nia³ to znowu ciemnia³ . Radosna nuta melancholii . Ich dusze by³y wtedy lekkie . Bliskie chwa³y . Byli wci±¿ siebie nienasyceni . Ocierali siê o siebie tworz±c jedno . Zlewali siê ze sob± .Wenus i Mars .
M³oda dziewka z braku si³ przesta³a siê szamotaæ . Harold u¶miechn±³ siê . Czeka³a ich dwudniowa wyprawa do posiad³o¶ci Camona . Gestem d³oni przywo³a³ do siebie m³odego ¿o³nierza któremu kaza³ posadziæ dziewczynê na koniu . Ten uj±³ j± delikatnie k±tem oka zerkaj±c na jej jêdrne piersi . Poprzez wy¶wiechtan± sukienkê czu³ ¿ar pulsuj±cego cia³a . Â?ar emocji . Kocio³ demonizacji . W takich momentach mê¿czyzna jest cieniem dawnego Adama . A ziemia lustrzanym odbiciem piek³a .
Jasnow³osa piêkno¶æ kurczowo , niemal¿e instynktownie z³apa³a rumaka za w³osie . Jednostajnym krokiem posuwali siê do przodu . W oddali wci±¿ dymi³y stodo³y . Wrzask ludzi powoli cich³ i powietrze na powrót sta³o siê rze¶kie . W g³owie kobiety ró¿ne s± my¶li . Eliza , kobieta uprowadzona mia³a je niezwykle sprecyzowane . Pragnê³a mi³o¶ci . ¦lepej i wyzwolonej mi³o¶ci stajennego . Wiedzia³a co j± czeka . Powoli umiera³a w niej nadzieja na ocalenie . Hartowa³a ju¿ swojego ducha . Oczernia³a sumienie wypominaj±c sobie wszystkie grzechy nawet te wybaczone . Chcia³a straciæ swoj± m³odo¶æ i niewinno¶æ . Smak emocji dopiero co poznanych . Zaczerpniêtych z koryta jeziora nieskalanej doskona³o¶ci . Stawia³a siê w sytuacji przegranej . Z góry skazanej przez los . Poprzez ³zy wyobra¿a³a sobie najgorsze scenariusze których nie powstydzi³by siê sam Mefistofeles . Umartwia³a siê . Zapad³a w syndrom masochistycznego romantyka . Który ubarwia swe ¿ycie tworz±c iluzjonistyczny obraz swojej egzystencji . Raz jest siê w nim bohaterem a raz ofiar± losu . Czasami ma siê nadnaturalne zdolno¶ci które jednak w kluczowych sytuacjach zawodz± . Nie ma granic dla ludzkiego umys³u . Eliza powoli dogasa³a . Zmêczenie wziê³o górê nad uczuciami . Smuk³a sylwetka stajennego mala³a aby po chwili ca³kowicie daæ upust nieprzeniknionej czerni .
Wioski ju¿ nie by³o widaæ . Niebo ¶ciemnia³o i tylko pochodnie ¿o³nierzy rzuca³y w±t³e ¶wiat³o na wyboist± drogê rozpaczy .
M³odzi ¿o³nierze chciwie patrzyli na kiwaj±c± siê na koniu piêkno¶æ . Wiatr delikatnie rozdmuchiwa³ jej w³osy zarzucaj±c je na czo³o . Jeden ze starszych dowodz±cych okry³ j± p³aszczem gdy¿ noc stawa³a siê coraz ch³odniejsza . Ca³y orszak liczy³ zaledwie kilkunastu gwardzistów , dwóch dowodz±cych oraz Heralda . By³ on praw± rêk± lorda Camona . Wykonywa³ tylko misje na których bardzo zale¿a³o niedo³ê¿nemu panu na wysoko¶ciach .
Do przej¶cia mieli jeszcze sporo mil .
Wzgórza oddawa³y piêkno tej skalanej ziemi . Maskowa³y tera¼niejszo¶æ , przesz³o¶æ , przysz³o¶æ . Ka¿dy g³az by³ swoist± rycin± historii . Na której przerobiono miliardy mil .Odci¶niêto ¶lady setek pokoleñ . Na których postêp cz³owieka nie wywar³ wiêkszego znaczenia . Oczy Bogów . Ka¿de drzewo , pagórek wszystko to ulega znikomej deformacji . Jak psychika cz³owieka poprzez oddzia³ywanie pewnych czynników . Bod¼ce tak mocne ¿e wywo³uj± wewnêtrzne konwulsje . Tak Matka Natura traci renomê na rzecz doskona³ego , aczkolwiek g³upiego cz³owieka . Gdyby przecie¿ cz³owiek nie mia³ wad by³by ma³o interesuj±cy ale istnieje te¿ barwne przeciwieñstwo tej konkluzji . Iskra Bo¿a . Istota nieskromnie i s³usznie doskona³a . ¦wiat molekularny taki jest . Skaz± na jego sacrum jest odwieczny ³owca postêpu , cz³owiek . Humanus intellexi . Ludzki rozum . ¦wiat³o w tunelu wypaczonej schizofrenii . Orê¿a Szatana . Jego szabli po³ysku jadowitej wiele serc nie sprosta .
Nad ich g³owami migota³y gwiazdy . Duchowe przewodniki . Instrumentalne mapy konstelacji oddalonych miliony lat ¶wietlnych pokazuj±ce drogê Mêdrcom . Prosty cz³owiek wpierw popatrzy nie w górê lecz pod stopy swoje .
Przepiêkne pejza¿e musia³y poczekaæ na westchnienia istot do rana . Jedynie pochodnie dawa³y md³e ¶wiat³o jak i plamisty Ksiê¿yc . Posuwali siê wolno . Przeszli ju¿ wiele staj i zaprawieni ¿o³nierze poczuli zmêczenie . Majesto Harold zarz±dzi³ rozbicie obozu . Kilkana¶cie ludzi wziê³o siê do pracy . Rozpalono ogniska i postawiono namioty z p³ótna . By³y szyte bardzo starannie grubymi niæmi . Na ka¿dym wypleciono czarnego konia , Herb Camon . Kiedy wszystko by³o gotowe wydano pierwsze rozkazy .
- Eronie staniesz na stra¿y ! – Majesto wskaza³ na m³odego ch³opaka o bujnej czuprynie – Byæ mo¿e kto¶ widzia³ ¿e prowadzimy tê dziewkê . Je¿eli us³yszysz jaki¶ ha³as masz natychmiast wszcz±æ alarm . Zrozumiano ?
Â?o³nierz stan±³ na baczno¶æ i nie podnosz±c wzroku odpowiedzia³ tak jak go uczono .
- Tak jest .
Postawiono jeszcze dwie stra¿e oraz wys³ano zwiadowcê aby przeszuka³ pobliski teren . Byli na ods³oniêtej równinie . Z jednej tylko ze stron od wzgórza okala³y ich lasy . Je¿eli kto¶ szed³ by ich ¶ladem to zapewne by³a by to dla niego najlepsza kryjówka . Byli wystawieni jak na d³oni na po¿arcie czatuj±cej hienie .
Harold uda³ siê do najwiêkszego namiotu . Kaza³ tam równie¿ przyprowadziæ Elizabeth . Chcia³ mieæ na wszystko oko . Zawsze ufa³ tylko sobie i sam chcia³ dopilnowaæ aby dziewczynie nic siê nie sta³o . Jednak kierowa³o nim równie¿ co¶ innego . Co¶ czego nie potrafi³ opisaæ . By³ zdrowym , silnym mê¿czyzn± . Nikt nie w±tpi³ w jego lojalno¶æ dla niedo³ê¿nego lorda . Kiedy uprowadzali dziewkê zauwa¿y³ w jej przeszklonych od ³ez oczach pewne piêkno . Rozdarta suknia na moment ods³oni³a ró¿owe , m³ode piersi . Tak idealnych kszta³tów mog³a jej pozazdro¶ciæ sama Afrodyta .
M³oda piêkno¶æ spa³a na aksamitnych po¶cielach . By³a odkryta . Majesto czu³ siln± ¿±dze . Po¿±danie które by³o przyczyn± tak wielu konfliktów . Klêska Troi . Boska Helena i jej boskie ³ono . Mêska natarczywo¶æ . Uczucie . Mi³o¶æ .
Czu³ jak twardnieje jego mêsko¶æ . Duma mê¿czyzny . Poci³ siê niemi³osiernie ostatkiem woli staraj±c siê opanowaæ . Dwa wojenne fronty m³óci³y siê wzajemnie zwalczaj±c . Zwyciêzca przez chwilê we¼mie wszystko aby pó¼niej po rozkosznej glorii upa¶æ w intymn± czelu¶æ ¶mierci . Nie wytrzyma³ .
Podszed³ do niej i silnym ruchem zerwa³ z niej odzienie . Obudzi³a siê i popatrzy³a nañ mêtnym wzrokiem . Nie sprzeciwia³a siê . Palcami pie¶ci³ jej m³ode cia³o . Dotyka³ ile chcia³ . Wszed³ w ni± . Obrazem gasn±cej gwiazdy koñcz±ca siê erotyka .
Majkel
-
cahl
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość