I idzie jesień taka kolorowa
Dla dusz co patrzeć mogą spokojnie
Moja jesień płacze w ciemnym kącie
Nie widzi barw i walczy bez ustanku
O mały luźny oddech o chwilę ulgi
Odkąd pamiętam cierpię jesienią
I nawet pigułki nie niosą ukojenia
Może przeżyje do zimy
Po niej zima z trupim obliczem
Zimnym i białym świata okryciem
W ciemności malują się klęsk obrazy
Nie goją się uczucia i bolą urazy
Pamięć nie zamyka przeszłości
Szukam ukojenia w ciszy
Jednak tej ciszy nie mogę usłyszeć
Demony mają pole do popisu
I żaden się nie leni piłują
Na kawałki dzielą moje istnienie
Wiosna ma zapach zmęczenia
Chociaż jej zieleń daje ukojenie
Regeneruje zdrowie podnosi duszę
I mogę usłyszeć ptaki za oknem
Myśli w swojej głowie próbuję porzadkowac
Zanim nadejdzie inna pora
Nadal nie jestem silna jestem chora
Uczepiam się myśli o początku
Nie myślę że wiele się zmieni
Minie weselsze lato
Ciepłe i miłe w swej formie
Gdy zaczynam widzieć kolory
Następuje koniec tej radosnej pory
We wspomnieniam musi mi starczyć
Tego letniego przebudzenia
Do siego roku do nowego zaistnienia
Tylko wiosna i lato porami życia
Umieram wtedy nie tak często
Nowy rok obietnica zmiany
Jednak na ich drodze znowu staną zimne ściany
Progi ponad głowę i brak siły
Jesienią marzę o eutanazji
Wiosną pragnę spokoju
Latem pragnę miłości
Zimą szukam nadziei
Rok mój zmienia nastroje
Takie są lata moje żałosne
Cztery pory roku schizolki
Moderator: Gacek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości