Rzucam się w przestrzeń, gdzie chłopcy – astronauci
unoszą się coraz wyżej. Moja pierwsza stopa
za drugą stopą, szczerbatymi krawężnikami
prosto, a może wcale nie, a może to one skręcają się
w uśmiechu do mnie; rozwijają
język.
Kiedy już przyjdzie zima i zamarznie we mnie dziecko,
przestanę palić i zużywać zapałki; ale wcale nie zgaśnie to,
co już zaognione; bo od dawna nikt nie rozdziela
moich włosów na ścieżki, a ja sprzedałam stary
warkocz na perukę tylko za karton ruskich szlugów.
wyjście drugie
Moderator: Gacek
prosto, a może wcale nie, a może to one skręcają się
tu zgrzyta bo pojawia się męski rym, nie - się. ale wystarczy zmienić szyk
języka bym nie odrywała od reszty wersów
ostatnia niebardzo
ale cały wiersz mi się podoba jak cholera, poważnie, a zwłaszcza:
Kiedy już przyjdzie zima i zamarznie we mnie dziecko,
przestanę palić i zużywać zapałki; ale wcale nie zgaśnie to,
co już zaognione; bo od dawna nikt nie rozdziela
moich włosów na ścieżki, a ja sprzedałam stary
warkocz na perukę
pozdrawiam serdecznie i buziak.
[ Dodano: 2008-10-01, 14:20 ]
osatnia niebardzo - miałam na mysli linijkę
tu zgrzyta bo pojawia się męski rym, nie - się. ale wystarczy zmienić szyk

języka bym nie odrywała od reszty wersów
ostatnia niebardzo
ale cały wiersz mi się podoba jak cholera, poważnie, a zwłaszcza:
Kiedy już przyjdzie zima i zamarznie we mnie dziecko,
przestanę palić i zużywać zapałki; ale wcale nie zgaśnie to,
co już zaognione; bo od dawna nikt nie rozdziela
moich włosów na ścieżki, a ja sprzedałam stary
warkocz na perukę
pozdrawiam serdecznie i buziak.
[ Dodano: 2008-10-01, 14:20 ]
osatnia niebardzo - miałam na mysli linijkę

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość