suche oczy nie reagują na światło
Moderator: Gacek
suche oczy nie reagują na światło
autobus wiezie tajemnicę
nieodległych spojrzeń i śliny na wargach
lepiej znaleźć chodnik tuż przed ostatnim stopniem
gdy deszcz zrasza twarz nie myślisz że to obraza
słuchasz jak dżdżownice wychodzą z kryjówek
pełzną po ręce wiedzą że są przekrajalne i niezniszczalne
histeryzujesz wynosisz moll w dur i przestrzeń
zamyka chropowate gardło prosi o trochę miejsca
bo znów płaczesz do środka przelewając sos chili
wgłąb tchawicy i dalej do żołądka i czakramów
których przecież nie rozumiesz nawet nie czujesz
nieba błękitne zmieniają się w kopuły tlenowe
światłoczułe muchy uciekają przed teleskopami
i tak złapią je w siatki zaprzeszłych zdarzeń
nie będą metaforami losów ani kaprysów
gdy udajesz że to nie wola nie łza nie ty
nieodległych spojrzeń i śliny na wargach
lepiej znaleźć chodnik tuż przed ostatnim stopniem
gdy deszcz zrasza twarz nie myślisz że to obraza
słuchasz jak dżdżownice wychodzą z kryjówek
pełzną po ręce wiedzą że są przekrajalne i niezniszczalne
histeryzujesz wynosisz moll w dur i przestrzeń
zamyka chropowate gardło prosi o trochę miejsca
bo znów płaczesz do środka przelewając sos chili
wgłąb tchawicy i dalej do żołądka i czakramów
których przecież nie rozumiesz nawet nie czujesz
nieba błękitne zmieniają się w kopuły tlenowe
światłoczułe muchy uciekają przed teleskopami
i tak złapią je w siatki zaprzeszłych zdarzeń
nie będą metaforami losów ani kaprysów
gdy udajesz że to nie wola nie łza nie ty
myślałem, że w końcu napiszesz, coś, co będzie się czytać z przyjemnością
na plus jednak, że nie ma zbyt wielu zwrotów-śmieszostek, charakterystycznych dla ciebie
dalej niestety ma miejsce, coś, co dla braku lepszego słowa nazwę
rozpiździskiem, czyli braku trzymania się całości pewnej kupy
w obszarze metaforycznym, w takim stopniu, w jakim metaforyczność jest dla ciebie dostępna, czyli niewielkim
a ścieżki interpretacyjne na wyższym poziomie percepcji
jak zwykle okazują się ślepymi uliczkami
każącymi czytelnikowi, wyrzucać sobie, że znów pozwolił sobie wejść na tą ściezkę
na plus jednak, że nie ma zbyt wielu zwrotów-śmieszostek, charakterystycznych dla ciebie
dalej niestety ma miejsce, coś, co dla braku lepszego słowa nazwę
rozpiździskiem, czyli braku trzymania się całości pewnej kupy
w obszarze metaforycznym, w takim stopniu, w jakim metaforyczność jest dla ciebie dostępna, czyli niewielkim
a ścieżki interpretacyjne na wyższym poziomie percepcji
jak zwykle okazują się ślepymi uliczkami
każącymi czytelnikowi, wyrzucać sobie, że znów pozwolił sobie wejść na tą ściezkę
oj tam, Rajski... Twoje stękanie jest uzasadnione jedynie w przypadku gdy za paradygmatyczne i aksjomatyczne uznamy następujące tezy:
1) Czytanie ma służyć przyjemności.
2) Zborność tekstu w warstwie merytorycznej i metaforycznej jest najistotniejszym elementem budowania wiersza.
3) Recepcja tekstu przez czytelnika powinna doprowadzić go od punktu A do punktu B z prędkością 2 wersów na sekundę.
Każda z tych tez może być słuszna i udowadnialna, ale nie w każdym rodzaju sytuacji lirycznej. Tak też jest w tym przypadku, jak mniemam.
1) Czytanie ma służyć przyjemności.
2) Zborność tekstu w warstwie merytorycznej i metaforycznej jest najistotniejszym elementem budowania wiersza.
3) Recepcja tekstu przez czytelnika powinna doprowadzić go od punktu A do punktu B z prędkością 2 wersów na sekundę.
Każda z tych tez może być słuszna i udowadnialna, ale nie w każdym rodzaju sytuacji lirycznej. Tak też jest w tym przypadku, jak mniemam.
całkowicie błędnie wyprowadziłeś zasady,których konieczność trzymania się, mi poniekąd przypisałeś
co więcej, użyłeś słowo "stękanie"
biorąc powyższe pod uwagę jasnym staje się, że twoja wypowiedź jest tylko, dość zgrabnie, zgodzę się, ukrytym zabiegiem erystycznym
słowo "stękanie" stanowi coś na kształt michnikowskich słów pałek
(chory z nienawiści, ciemnogród itd.)
Skoro jest chory, skoro stęka, nie ma racji
proponuję tobie rezygnację w dyskusji z szopenhałerowskiej gimnastyki
i przejście do rzetelnej wymiany opinii
pytanie
czy potrafisz?
niestety szczerze w to wątpię, ale liczę, że wyprowadzisz mnie z błędu, jeśli w takim się znajduję
co więcej, użyłeś słowo "stękanie"
biorąc powyższe pod uwagę jasnym staje się, że twoja wypowiedź jest tylko, dość zgrabnie, zgodzę się, ukrytym zabiegiem erystycznym
słowo "stękanie" stanowi coś na kształt michnikowskich słów pałek
(chory z nienawiści, ciemnogród itd.)
Skoro jest chory, skoro stęka, nie ma racji
proponuję tobie rezygnację w dyskusji z szopenhałerowskiej gimnastyki
i przejście do rzetelnej wymiany opinii
pytanie
czy potrafisz?
niestety szczerze w to wątpię, ale liczę, że wyprowadzisz mnie z błędu, jeśli w takim się znajduję
czepiasz się słówka "stękanie"... i dalej stękasz, Rajski... to ma być jakaś "metaerystyka", że zarzuca się adwersarzowi stosowanie chwytów erystycznych? zarzucając innemu stosowanie erystyki stajesz się z nadania obrońcą "rzetelnej dyskusji"? bronisz jej nie prowadząc jej tak naprawdę. to jest dopiero erystyka!
w tezach które zawarłem - jest istotny element dyskusjotwórczy - w swoim poście wyartykułowałeś swoje zarzuty, ja zaś dokonałem jedynie ich sparafrazowania. jeśli potrzebujesz instrukcji do odczytania która teza dotyczy którego z fragmentów Twojej wypowiedzi, to bardzo mi przykro, ale ja Ci jej nie napiszę. natomiast jeśli rzeczywiście pragniesz dyskusji - odczytasz to tak, aby rozszerzyć swoją opinię dotyczącą wiersza, bo ja nie zrobię tego za Ciebie.
w tezach które zawarłem - jest istotny element dyskusjotwórczy - w swoim poście wyartykułowałeś swoje zarzuty, ja zaś dokonałem jedynie ich sparafrazowania. jeśli potrzebujesz instrukcji do odczytania która teza dotyczy którego z fragmentów Twojej wypowiedzi, to bardzo mi przykro, ale ja Ci jej nie napiszę. natomiast jeśli rzeczywiście pragniesz dyskusji - odczytasz to tak, aby rozszerzyć swoją opinię dotyczącą wiersza, bo ja nie zrobię tego za Ciebie.
tak powinno być,dean pisze:1) Czytanie ma służyć przyjemności.
po co czytać męczące rzeczy
dyscyplina symbolu nie jest najistotniejsza, ale od czegoś trzeba zacząćdean pisze:2) Zborność tekstu w warstwie merytorycznej i metaforycznej jest najistotniejszym elementem budowania wiersza.
by nie być gołosłownym - czakram, ładne słówko, ale po chuj one
no chyba, że chodzi, ci o te kamienie, co dinozaury jadły
ogólnie po prostu nie pasuje do tego wiersza
niezależnie, do czego miałoby się odnosić
zaburza wspomnianą dyscyplinę symbolu
o niczym takim nie pisałem, pisałem o planie miasta bardziej niż drodzedean pisze:3) Recepcja tekstu przez czytelnika powinna doprowadzić go od punktu A do punktu B z prędkością 2 wersów na sekundę.
a i ten plan jest nic nie warty, bo jest tylko dwuwymiarowy
(tak jak, co najwyżej twoje wiersze)
wymiarów powinno być jak najwięcej
ale to tak jakby płaszczakom tłumaczyć fizykę kwantową
1) Jest pisanie, które ma zmęczyć, jebnąć czytelnika w głowę, zdezorientować go obrazami, wybić z utartych szlaków, zagubić, rozpieprzyć na łopaty. Jeśli piszący ma podchodzić do czytelnika z powinnością: "Jesteś tu po to aby czytelnik odczuwał z czytania tego co napiszesz przyjemność", to w gruncie rzeczy skazujesz się na jednowymiarowy odczyt. Zamieniasz się w takiego Gacka (którego w sumie lubię, bo jest zupełnie nieszkodliwy) - on odczuwa przyjemność z pisania i liczy, że przyjemność będzie odczuwał czytelnik. To nie jest zarzut wobec Gacka - po prostu jeśli przyjmiesz taką zasadę, to wtedy wszystko jest proste.
2) czakram jest zajebistym słowem, ale też i zjawiskiem jeśli przyjąć optykę tych, którzy w istnienie czakramów wierzą. i tu generalnie o to chodziło - bo daję coś realnego, opisanego jak żołądek, tchawica... nawet zastanawiałem się czy okrężnicy tu nie wsypać, ponieważ okrężnica niesie ze sobą znacznie ciekawszą metaforykę...
3) bo widzisz, Rajski... Ty masz obsesję szukania odniesień, ścieżek, tajemnych kodów, nieoczekiwanych pułapek... dla Ciebie to jest harcerska gra w podchody... autor daje mi znak - ja mam go odczytać i przetworzyć... zakładasz, że wiersz będzie uprawiał z Tobą taki "bieg na orientację"... a co jeśli ktoś nie wie, że to, co on mówi ma być uznane za kod przeznaczony tylko dla Ciebie... albo tego po prostu nie chce? wtedy czujesz się zlekceważony i tupiesz nóżkami.
Cóż, nie zachowałeś jednak dyscypliny i przemawiasz do mnie słowem "płaszczak" - bardzo deprecjonuje to Twoje wcześniejsze wypowiedzi dotyczące erystyki, bo o ile wcześniej mogłyby one mieć charakter istotnego zarzutu, o tyle teraz sprowadziłeś je do nieistotnego mniemania "jak się sprawy mają".
2) czakram jest zajebistym słowem, ale też i zjawiskiem jeśli przyjąć optykę tych, którzy w istnienie czakramów wierzą. i tu generalnie o to chodziło - bo daję coś realnego, opisanego jak żołądek, tchawica... nawet zastanawiałem się czy okrężnicy tu nie wsypać, ponieważ okrężnica niesie ze sobą znacznie ciekawszą metaforykę...
3) bo widzisz, Rajski... Ty masz obsesję szukania odniesień, ścieżek, tajemnych kodów, nieoczekiwanych pułapek... dla Ciebie to jest harcerska gra w podchody... autor daje mi znak - ja mam go odczytać i przetworzyć... zakładasz, że wiersz będzie uprawiał z Tobą taki "bieg na orientację"... a co jeśli ktoś nie wie, że to, co on mówi ma być uznane za kod przeznaczony tylko dla Ciebie... albo tego po prostu nie chce? wtedy czujesz się zlekceważony i tupiesz nóżkami.
Cóż, nie zachowałeś jednak dyscypliny i przemawiasz do mnie słowem "płaszczak" - bardzo deprecjonuje to Twoje wcześniejsze wypowiedzi dotyczące erystyki, bo o ile wcześniej mogłyby one mieć charakter istotnego zarzutu, o tyle teraz sprowadziłeś je do nieistotnego mniemania "jak się sprawy mają".
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości