jawnogrzeszenie
Moderator: Gacek
jawnogrzeszenie
spowiadam się z ciebie mężczyzno
twojego płytkiego snu opadania
na dno każdej szklanki każdego talerza
zdzierania tapet pod którymi murszeją kufry
pełne cudzych halek lisich kołnierzy i pończoch
spowiadam się ze zmęczenia ciała na nocnej warcie
bladego światła co nie ożywia anemicznych roślin
spóźnień z których powoli wyrastam
przyznaję do kobiety co zrzuca skórę
przed codzienną przeprawą przez miasto
która rzęsy maluje bo nie pasują do oczu
wciąż myli te same nazwiska
przyznaję
do ciebie mężczyzno z myśli uczynku i zaniedbania
twojego płytkiego snu opadania
na dno każdej szklanki każdego talerza
zdzierania tapet pod którymi murszeją kufry
pełne cudzych halek lisich kołnierzy i pończoch
spowiadam się ze zmęczenia ciała na nocnej warcie
bladego światła co nie ożywia anemicznych roślin
spóźnień z których powoli wyrastam
przyznaję do kobiety co zrzuca skórę
przed codzienną przeprawą przez miasto
która rzęsy maluje bo nie pasują do oczu
wciąż myli te same nazwiska
przyznaję
do ciebie mężczyzno z myśli uczynku i zaniedbania
dewiacyjna? hmm, możliwe, że jest to prezentacja niezmiennego modelu relacji, modelu odbiegającego od ogólnie przyjętego obrazu 'miłości'.
W zasadzie rodzi się tutaj pytanie dotyczące natury spowiedzi: czym tak naprawdę jest spowiedź 'wyznaniem win z wiarą, że zostaną przekreślone' , 'odbarczeniem siebie z tego co ciąży', 'wypowiedzeniem swoich błędów' , 'przyznaniem do tego, że zależy mimo potknięć' nie wiem, wszystko może być i nie być...Może spowiada się sobie?
W zasadzie rodzi się tutaj pytanie dotyczące natury spowiedzi: czym tak naprawdę jest spowiedź 'wyznaniem win z wiarą, że zostaną przekreślone' , 'odbarczeniem siebie z tego co ciąży', 'wypowiedzeniem swoich błędów' , 'przyznaniem do tego, że zależy mimo potknięć' nie wiem, wszystko może być i nie być...Może spowiada się sobie?
no właśnie często myślę o psychologicznym znaczeniu spowiedzi... miałem okazję parę razy się spowiadać - raczej bez specjalnie nabożnego podejścia, bo zwykle wyglądało to na zasadzie krótkiego oświadczenia: "Popełniłem każdy z siedmiu grzechów głównych, każdy z kościelnych i złamałem każde z przykazań bożych"... niemniej jednak - rozgrzeszenie przynosiło psychologiczny efekt... nawet nie wierząc w boga... mimo wszystko człowiek czuje ulgę... dodatkowo miałem ostatnio okazję rozmawiać z dzieciakiem, który ma po raz pierwszy przystąpić do komunii... wyglądało to mniej więcej tak:
- No i byłeś u spowiedzi i co ci ksiądz powiedział?
- No, że teraz jestem czysty i wyzwolony od grzechu.
- To świetnie!
- Ale za dwa tygodnie znów idę do spowiedzi i o czym ja mam wtedy z nim gadać?
No, ale dobra... my tu pitu pitu o spowiedzi, ale ten rodzaj relacji, ten mężczyzna, przyczyna tego spowiadania... będzie mnie gnębić... oczywiście - nie oczekuję, że przestanie... masochista potrzebuje bólu...
[ Dodano: 2010-05-16, 17:24 ]
a, i to chyba Jung powiedział, że z psychologicznego punktu widzenia my - tu w Europie - jesteśmy chrześcijanami... wierzący czy niewierzący - wszyscy nasiąknięci jak krew wodą... ups, znów jakiś pseudomistycyzm mi się wdziera w trzewia...
[ Dodano: 2010-05-16, 17:26 ]
zupełnie odszedłem od wiersza...
- No i byłeś u spowiedzi i co ci ksiądz powiedział?
- No, że teraz jestem czysty i wyzwolony od grzechu.
- To świetnie!
- Ale za dwa tygodnie znów idę do spowiedzi i o czym ja mam wtedy z nim gadać?
No, ale dobra... my tu pitu pitu o spowiedzi, ale ten rodzaj relacji, ten mężczyzna, przyczyna tego spowiadania... będzie mnie gnębić... oczywiście - nie oczekuję, że przestanie... masochista potrzebuje bólu...
[ Dodano: 2010-05-16, 17:24 ]
a, i to chyba Jung powiedział, że z psychologicznego punktu widzenia my - tu w Europie - jesteśmy chrześcijanami... wierzący czy niewierzący - wszyscy nasiąknięci jak krew wodą... ups, znów jakiś pseudomistycyzm mi się wdziera w trzewia...
[ Dodano: 2010-05-16, 17:26 ]
zupełnie odszedłem od wiersza...
też miałam możliwość kilkukrotnego wypowiadania swoich win. Moje odczucie z tego momentu , to spiętrzające się napięcie i obawa a po fakcie moment ulgi. Niestety mała w tym była wiara, bardziej chęć odciągnięcia odpowiedzialności za to co robiłam. Dlatego teraz spowiadam się przed sobą, trudniejsze jest wtedy rozgrzeszenie
nie trawię pisania bez znaków przystankowych;
ja rozumiem twoje usiłowanie poetki, by łamać konwencje literackie itp. bzedy, ale takich ciągów słów nie da się czytać bez irytacji i zawrotek w tył,
tym bardziej jak zdanie kończy się w jednej a zaczyna w drugiej linijce (czy na odwrót, zależy czy się wcześniej już wróciło, czy nie);
zmieniać i łamać - tak, ale nie na gorsze;
dean a Jung akurat w tym względzie nie miał racji, bo my tu (znaczy w Polsce) jesteśmy jeszcze w fazie judaistycznej, gdzie ważniejsze są świątynie (niedzielne msze) i przestrzeganie przykazań bożych (dla sąsiadów), niż rzeczywiste życie duchowe;
co innego sam Jung - on miał indywidualne podejście i doświadczenie religijne - to mógł tak se pisać
ja rozumiem twoje usiłowanie poetki, by łamać konwencje literackie itp. bzedy, ale takich ciągów słów nie da się czytać bez irytacji i zawrotek w tył,
tym bardziej jak zdanie kończy się w jednej a zaczyna w drugiej linijce (czy na odwrót, zależy czy się wcześniej już wróciło, czy nie);
zmieniać i łamać - tak, ale nie na gorsze;
dean a Jung akurat w tym względzie nie miał racji, bo my tu (znaczy w Polsce) jesteśmy jeszcze w fazie judaistycznej, gdzie ważniejsze są świątynie (niedzielne msze) i przestrzeganie przykazań bożych (dla sąsiadów), niż rzeczywiste życie duchowe;
co innego sam Jung - on miał indywidualne podejście i doświadczenie religijne - to mógł tak se pisać
dla mnie zupełnie od czapy jest zarzut o niestosowanie znaków przestankowych, bo czytałem poezję sprzed kilkuset lat która tychże znaków nie posiadała... nie wiem czy takową poezję to dyskwalifikuje, jednakowoż trudno wykształcić jest kryterium pt. "stosowanie interpunkcji"... widzę też, że obca jest Ci znajomość terminu "przerzutnia"... moim zdaniem, jaskir... kompromitujesz się...
jeśli zaś o Junga chodzi... ten człowiek tyle napisał rzeczy, że można mu przypisać dowolną w sumie tezę, obalić ją... a następnie odkryć, że on sam to zrobił... nie wiem gdzie my tu w Polsce się znajdujemy w kwestiach religijnych i czy jakiekolwiek fazy można tu wykształcać... każdy niech tam ma swoją duchowość - taką do której dorasta, niech i ma taką, która go przerasta - nic mi do tego... to na płaszczyźnie indywidualnej... na płaszczyźnie narodowo-religijnej Polacy mają tylko jedno odniesienie - JPII... a jesteśmy gdzieś pomiędzy robieniem z dzieci macy a ekumenicznym rozumieniem postaci Chrystusa... mnie to w sumie jebie... ja tu nie należę...
jeśli zaś o Junga chodzi... ten człowiek tyle napisał rzeczy, że można mu przypisać dowolną w sumie tezę, obalić ją... a następnie odkryć, że on sam to zrobił... nie wiem gdzie my tu w Polsce się znajdujemy w kwestiach religijnych i czy jakiekolwiek fazy można tu wykształcać... każdy niech tam ma swoją duchowość - taką do której dorasta, niech i ma taką, która go przerasta - nic mi do tego... to na płaszczyźnie indywidualnej... na płaszczyźnie narodowo-religijnej Polacy mają tylko jedno odniesienie - JPII... a jesteśmy gdzieś pomiędzy robieniem z dzieci macy a ekumenicznym rozumieniem postaci Chrystusa... mnie to w sumie jebie... ja tu nie należę...
dean ja rozumiem, że z braku sensownych argumentów musiałeś podeprzeć się wielowiekową tradycją, ale właśnie to ty skompromitowałeś się taką żałosną podpórką, zamiast jakieś sensownej argumentacji;
może wyjaśnię ci tylko, że nie jestem wrogiem braku interpunkcji, a jedynie zwolennikiem gładkości czytania;
a to co napisałeś narodowej religijności Polaków - to mi się podoba, bo widać, że masz samodzielne obserwacje, bez podpórek :)
może wyjaśnię ci tylko, że nie jestem wrogiem braku interpunkcji, a jedynie zwolennikiem gładkości czytania;
a to co napisałeś narodowej religijności Polaków - to mi się podoba, bo widać, że masz samodzielne obserwacje, bez podpórek :)
chodzi raczej o to, że wysiłek przy czytania niweluje (w jakiejś mierze) przyjemność czytania i odbioru treściowego;
akurat widzę kolejny już raz takie coś i po prostu irytacja przy czytaniu już przeważa nad treścią;
a jako, że z natury nie lubię się męczyć, jak nie ma potrzeby;
piszę ci po prostu, jak to odbieram;
no ale jeśli ta konwencja bezznakowoprzystankowa jest dla ciebie żelazna i nie do przejścia, to cóż...
akurat widzę kolejny już raz takie coś i po prostu irytacja przy czytaniu już przeważa nad treścią;
a jako, że z natury nie lubię się męczyć, jak nie ma potrzeby;
piszę ci po prostu, jak to odbieram;
no ale jeśli ta konwencja bezznakowoprzystankowa jest dla ciebie żelazna i nie do przejścia, to cóż...
wysiłek przy czytaniu powinien być jakimś rodzajem wartości, nie zwykłam 'robić dobrze ' odbiorcy, co do układu wartości w odbieraniu wiersza na zasadzie 'od męczy do nie męczy' to raczej takie podejście mnie rozczarowuje.jaskir pisze:chodzi raczej o to, że wysiłek przy czytania niweluje (w jakiejś mierze) przyjemność czytania i odbioru treściowego;
akurat widzę kolejny już raz takie coś i po prostu irytacja przy czytaniu już przeważa nad treścią;
a jako, że z natury nie lubię się męczyć, jak nie ma potrzeby;
piszę ci po prostu, jak to odbieram;
no ale jeśli ta konwencja bezznakowoprzystankowa jest dla ciebie żelazna i nie do przejścia, to cóż...
Co do konwencji to żadna nie jest żelazną, w żelaznych konwencjach osadzają się tylko średniowieczni rycerze ;)
no faktycznie miałem problem z "sensownością", bo tak mnie zaskoczyło to, co napisałeś... że musiałem się odwołać do schopenhauerowskiego argumentu z autorytetu... ale to z oszłomienia jeno... albowiem, tak naprawdę, polemika z tego typu tezami poniża polemizującego...jaskir pisze:dean ja rozumiem, że z braku sensownych argumentów musiałeś podeprzeć się wielowiekową tradycją, ale właśnie to ty skompromitowałeś się taką żałosną podpórką, zamiast jakieś sensownej argumentacji;
może wyjaśnię ci tylko, że nie jestem wrogiem braku interpunkcji, a jedynie zwolennikiem gładkości czytania
nie jest kwestią semantyki czy powiesz "poproszę papierosy" czy też "poproszę, kurwa, papierosy"... semantyka nie ma też (jak mi się wydaję) nic do spraw, o których teraz rozmawiamy...
natomiast prawda absolutna... dotyczy jedynie twierdzeń matematycznych... i to przy zastrzeżeniu, że przy określonych twierdzeniach posługujemy się jednolitymi założeniami...
natomiast prawda absolutna... dotyczy jedynie twierdzeń matematycznych... i to przy zastrzeżeniu, że przy określonych twierdzeniach posługujemy się jednolitymi założeniami...
no dziś to już niebyt, bo się jakoś zmęczyłem - tyle się naczytałem bez przecinków, że poważnie o prawdzie to nie chcę
[ Dodano: 2010-05-16, 20:07 ]
a poza tym, to jesteśmy pod wierszem caroll, więc nie wypada nie w temacie, chyba że o prawdziwości wiersza - o to mogłoby być
[ Dodano: 2010-05-16, 20:11 ]
i na dodatek tańczące dupcie z gwiazdami podziwiam, więc trudno się skupić na innych sprawach
[ Dodano: 2010-05-16, 20:07 ]
a poza tym, to jesteśmy pod wierszem caroll, więc nie wypada nie w temacie, chyba że o prawdziwości wiersza - o to mogłoby być
[ Dodano: 2010-05-16, 20:11 ]
i na dodatek tańczące dupcie z gwiazdami podziwiam, więc trudno się skupić na innych sprawach
zatrzymałem się na etapie rozstrzygnięcia zagadki
czy to sen opada na dno talerza?
czy może sen jest o opadaniu na dno talerza?
Zanim zdałem sobie sprawę z niemożności rozwiązania problemu, jak wnioskuję
z przyczyn własnych ułomności w zakresie rozumienia poezji, pojąłem, że nie jestem w stanie ogarnąć, o co miałoby chodzić w obu wypadkach.
Biorąc pod uwagę wcześniej występującą szklankę, dochodzę do wniosku, że zaprezentowany mężczyzna wypił za dużo i zasnął z głową w jakimś półmisku.
Skoro kobieta się z tego spowiada, to albo go upiła, albo nawet dosypała jakichś środków nasennych. Jednak pijany zazwyczaj ma sen głęboki.
Czy autorka jest w stanie to wyjaśnić?
czy to sen opada na dno talerza?
czy może sen jest o opadaniu na dno talerza?
Zanim zdałem sobie sprawę z niemożności rozwiązania problemu, jak wnioskuję
z przyczyn własnych ułomności w zakresie rozumienia poezji, pojąłem, że nie jestem w stanie ogarnąć, o co miałoby chodzić w obu wypadkach.
Biorąc pod uwagę wcześniej występującą szklankę, dochodzę do wniosku, że zaprezentowany mężczyzna wypił za dużo i zasnął z głową w jakimś półmisku.
Skoro kobieta się z tego spowiada, to albo go upiła, albo nawet dosypała jakichś środków nasennych. Jednak pijany zazwyczaj ma sen głęboki.
Czy autorka jest w stanie to wyjaśnić?
możesz czytać rozdzielnie lub łącznie w zasadzie 'snu opadania ' i 'opadania na dno' może istnieć równolegle , osobiście lubię takie mostki znaczeń ...
biorąc jednak pod uwagę cały kontekst to nie chodzi o wpadanie głową do talerza, tylko o sprawy prozaicznego dochodzenia do dna rzeczy, przedmiotów, prozaicznych czynności picia, jedzenia równocześnie opadania na dno rzeczywistości tych dwojga ludzi. Taka prosta scenka on zmęczona dostaje talerz zupy, podany przez nią, pochyla się nad nim, nie ma ochoty jeść ale je, nie ma ochoty docierać do dna ale dociera, milczą, nie rozmawiają, dzielą coś co jest fikcją, 'talerz' łączy dwie puste istoty
to jest tylko rozdmuchana historyjka, która pokazuje jak dużo można zobaczyć nie skupiając się na szczególe
to co u ciebie w komenatrzach mnie udarza to nadmierna konkretyzacja myślenia
biorąc jednak pod uwagę cały kontekst to nie chodzi o wpadanie głową do talerza, tylko o sprawy prozaicznego dochodzenia do dna rzeczy, przedmiotów, prozaicznych czynności picia, jedzenia równocześnie opadania na dno rzeczywistości tych dwojga ludzi. Taka prosta scenka on zmęczona dostaje talerz zupy, podany przez nią, pochyla się nad nim, nie ma ochoty jeść ale je, nie ma ochoty docierać do dna ale dociera, milczą, nie rozmawiają, dzielą coś co jest fikcją, 'talerz' łączy dwie puste istoty
to jest tylko rozdmuchana historyjka, która pokazuje jak dużo można zobaczyć nie skupiając się na szczególe
to co u ciebie w komenatrzach mnie udarza to nadmierna konkretyzacja myślenia
należę do tego typu czytelników, którzy w pierwszej kolejności zwracają uwagę na
znaczenie literalne utworu, dopiero gdy to przejdę, poniekąd też w trakcie, staram się wgłębić w inne ścieżki interpretacyjne
sen opadający na dno talerza, czy też sen o opadaniu na dno talerza
brzmi tak kuriozalnie, że zniechęca mnie nie tylko do wczucia się w intencję, ale nawet odstręcza od dalszego czytania
poetyckość w twoich wierszach opiera się w dużej mierze na tego typu potworkach,
pisz prostszym językiem, bo jak szukasz jakichś fajerwerków to wychodzą właśnie takie dziwolągi, które sprowadzają całość do najzwyczajniejszej grafomanii
znaczenie literalne utworu, dopiero gdy to przejdę, poniekąd też w trakcie, staram się wgłębić w inne ścieżki interpretacyjne
sen opadający na dno talerza, czy też sen o opadaniu na dno talerza
brzmi tak kuriozalnie, że zniechęca mnie nie tylko do wczucia się w intencję, ale nawet odstręcza od dalszego czytania
poetyckość w twoich wierszach opiera się w dużej mierze na tego typu potworkach,
pisz prostszym językiem, bo jak szukasz jakichś fajerwerków to wychodzą właśnie takie dziwolągi, które sprowadzają całość do najzwyczajniejszej grafomanii
prawdę powiedziawszy nie wiem co miałoby znaczyć 'pisz prostszym językiem', to jeden z wierszy bardzo prosto napisanych, w zasadzie bez fajerwerków o których wspominasz, dlatego doprawdy nie wiem jaki poziom prostoty miałabym osiągnąć, żeby zadowolić czytelnika, który 'literalnie' podchodzi do wiersza
w odróżnieniu od ciebie postaram się nie wypowiadać w duchu głupkowatej ironii
rada moja nie miała na celu, doprowadzić do sytuacji w której jakiś twój wiersz mnie zadowoli, to jest niemożliwe, nie drzemie w tobie taki potencjał
każdy twój wiersz naszpikowany jest różnego typu grafopotworkami
uproszczenie stylu będzie metodą na pozbycie się ich
na tym kończę tą jałowa dyskusję
rada moja nie miała na celu, doprowadzić do sytuacji w której jakiś twój wiersz mnie zadowoli, to jest niemożliwe, nie drzemie w tobie taki potencjał
każdy twój wiersz naszpikowany jest różnego typu grafopotworkami
uproszczenie stylu będzie metodą na pozbycie się ich
na tym kończę tą jałowa dyskusję
ad do 'nie wypowiadania w duchu głupkowatej ironii' będziesz miał łatwo, bo zdaje się, że wypowiadasz się bez cienia jakiejkolwiek.Marcin Rajski pisze:w odróżnieniu od ciebie postaram się nie wypowiadać w duchu głupkowatej ironii
rada moja nie miała na celu, doprowadzić do sytuacji w której jakiś twój wiersz mnie zadowoli, to jest niemożliwe, nie drzemie w tobie taki potencjał
każdy twój wiersz naszpikowany jest różnego typu grafopotworkami
uproszczenie stylu będzie metodą na pozbycie się ich
na tym kończę tą jałowa dyskusję
ad do 'drzemiącego potencjału' , zdajesz się wypowiadać dość pochopnie, chyba, że znamy się skądś jeszcze?? Niech to będzie Twoje prawo
no i kończąc: 'tę' !!
miłych snów
caroll
no zgodzę się tu z Rajskim, bo rzeczywiście udziwnienia używane przez ciebie caroll, tak gmatwają, że aż szkodą wierszowi;
a że jest to laboratorium, to pozwolę sobie na propozycję uproszczenia, które ułatwiają czytanie a jednocześnie nie psują intencji:
spowiadam się z ciebie mężczyzno
z twojego płytkiego snu
z opadania na dno każdej szklanki, każdego talerza
z twoich zmurszałych kufrów
pełnych cudzych halek lisich kołnierzy i pończoch
spowiadam się z twojego zmęczenia na nocnej warcie
i z bladego światła, co nie ożywia anemicznych roślin
przyznaję się
do kobiety, co zrzuca skórę
przed codzienną przeprawą przez miasto
do kobiety malującej rzęsy, co nie pasują do oczu
wciąż mylącą te same nazwiska
do kobiety, co nie chce już spóźnień, z których powoli wyrasta
przyznaję się
do ciebie mężczyzno
w myśli i uczynku
i zaniedbaniu
no i jak teraz? dużo lepiej się to czyta, nie
w dodatku lepiej widać kontrast między "spowiadaniem mężczyzny", a "przyznawaniem się peelki"
nie wiem, czy nie za bardzo rozminąłem się z twoimi intencjami, ale starłem się tylko wyklarować tekst, rezygnując ze zbytecznych udziwnień i zagmatwań
a że jest to laboratorium, to pozwolę sobie na propozycję uproszczenia, które ułatwiają czytanie a jednocześnie nie psują intencji:
spowiadam się z ciebie mężczyzno
z twojego płytkiego snu
z opadania na dno każdej szklanki, każdego talerza
z twoich zmurszałych kufrów
pełnych cudzych halek lisich kołnierzy i pończoch
spowiadam się z twojego zmęczenia na nocnej warcie
i z bladego światła, co nie ożywia anemicznych roślin
przyznaję się
do kobiety, co zrzuca skórę
przed codzienną przeprawą przez miasto
do kobiety malującej rzęsy, co nie pasują do oczu
wciąż mylącą te same nazwiska
do kobiety, co nie chce już spóźnień, z których powoli wyrasta
przyznaję się
do ciebie mężczyzno
w myśli i uczynku
i zaniedbaniu
no i jak teraz? dużo lepiej się to czyta, nie
w dodatku lepiej widać kontrast między "spowiadaniem mężczyzny", a "przyznawaniem się peelki"
nie wiem, czy nie za bardzo rozminąłem się z twoimi intencjami, ale starłem się tylko wyklarować tekst, rezygnując ze zbytecznych udziwnień i zagmatwań
caroll, to jest uderzenie personalne, musisz się do tego przyzwyczaić i ignorować tego typu wypowiedzi...nazwanie cie "beznadziejną " tylko za komentarz pod rajskim jest na to dowodem. zdaje sie , ze ta osoba wyladowuje swoj problem po portalach , mysle ze tolerancja i poblazanie ze wspolczuciem to jedyna sluszna postawa w tej sytuacji.
ale my nie rozmawiamy o tym, co pisarz, albo poeta mówi, ani czy siebie obnaża, bo może kolegę zza biurka, tylko w jakim stylu to robi, mnie ten na górze przekonuje, w przeciwieństwie do twojej poprawki wyłożonej na tacę pod tyłułem bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, przełozyłem z polskiego na nasze
Lilusiu, odpimpaj się ode mnie raz na jutro, dobrze?lila pisze:caroll, to jest uderzenie personalne, musisz się do tego przyzwyczaić i ignorować tego typu wypowiedzi...nazwanie cie "beznadziejną " tylko za komentarz pod rajskim jest na to dowodem. zdaje sie , ze ta osoba wyladowuje swoj problem po portalach , mysle ze tolerancja i poblazanie ze wspolczuciem to jedyna sluszna postawa w tej sytuacji.
It is my happiness in you that you don't know me yet.
/Andrzej Partum/
/Andrzej Partum/
tu nie ma spowiedzi mężczyzny, tu jest spowiedź z mężczyzny, peelka spowiada się z niego, z bycia z nim, z bycia przeciwko niemu, z wszystkiego co dla niego robi i czego nigdy nie zrobiła, on jest jej grzechemjaskir pisze:no zgodzę się tu z Rajskim, bo rzeczywiście udziwnienia używane przez ciebie caroll, tak gmatwają, że aż szkodą wierszowi;
a że jest to laboratorium, to pozwolę sobie na propozycję uproszczenia, które ułatwiają czytanie a jednocześnie nie psują intencji:
spowiadam się z ciebie mężczyzno
z twojego płytkiego snu
z opadania na dno każdej szklanki, każdego talerza
z twoich zmurszałych kufrów
pełnych cudzych halek lisich kołnierzy i pończoch
spowiadam się z twojego zmęczenia na nocnej warcie
i z bladego światła, co nie ożywia anemicznych roślin
przyznaję się
do kobiety, co zrzuca skórę
przed codzienną przeprawą przez miasto
do kobiety malującej rzęsy, co nie pasują do oczu
wciąż mylącą te same nazwiska
do kobiety, co nie chce już spóźnień, z których powoli wyrasta
przyznaję się
do ciebie mężczyzno
w myśli i uczynku
i zaniedbaniu
no i jak teraz? dużo lepiej się to czyta, nie
w dodatku lepiej widać kontrast między "spowiadaniem mężczyzny", a "przyznawaniem się peelki"
nie wiem, czy nie za bardzo rozminąłem się z twoimi intencjami, ale starłem się tylko wyklarować tekst, rezygnując ze zbytecznych udziwnień i zagmatwań
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości